Friday, 16 December 2016

profesor(k)A

Aha, jeszcze chciałam zauważyć, Ksenia lub Ksenio, że w sprawie pani Amądin, co to - przypominam - nie chciała w ogóle, ani to w ogóle przyjąć do wiadomości, że jakiś tam taki napalony na jej pupę chodzącą w kozakach po Kokelbergu ma prawo do poklepania jej - pupy i Amądin - że w sprawie tej ważne jest też to, jak ją przedstawił lesłar.
Tę panią nauczycielkę.
Jak niby? Z imienia i nazwiska, normalnie, potem, że w szkole robi i tyle.
Właśnie. Nauczycielka. Profesorka. Profesora czyly podobno poprawniej, choć brzydziej, jak na moje ucha. Ważne - że po żeńsku napisali, bez mrugnięcia oka dodali kobiece - e.
Co daje professeure w pisowni, a professeur niech się schowa.
Bo to kobieta przecież. Mądra była.
No, moja droga, widzę, żeś już wykształcona w dżenderze normalnie, jak nie przymierzając Iwonek z Grochem, co to ostatnio sami z siebie w duecie zaserwowali formę: kierowczyni ciężarówki. Professeure i po francusku jest stosunkowo nowe, ale widac - lud stosuje karnie. Gazety się nie boją. Kobiety się nie boją być kobietami.
Przecież kobiety mogą osiągnąć wiele, kiwam głową. Mogą wszystko właściwie. Razem, pod warunkiem, że się nie dzielą. Widać i mój mózg to pojął od tych wszystkich wydarzeń na ef dziejących się po Sanżilu i okolicznościach.
Dżenderowo-wendowy zawrót głowy wszędzie.
Właśnie że nie wszędzie niestety. Dlatego tak się ucieszyłam z lesłara. 
Gazeta jest kobietą. Forma jest kobietą. Kobiety dla kobiet. Zmienimy świat, nie ma innej drogi.
Droga też jest kobietą.

No comments:

Post a Comment