Thursday, 8 December 2016

przyszedł

Mamo był! Był mikołaj! Był naprawdę!
Taaa, taaaa aaaa, rozlegało się gromko w iwonkowo-grosim języku we wtorek rano.
Mamo, tatusiu, i zjadł jabłko, i ciastka, i nawet mleko wypił! Patrz, pusta szklanka stoi mamusiu!
Ojej, a gdzie papiery od ciastek i ten środek od jabłka? u nas w kuchni wyrzucił? Wiedział gdzie? Jak on to wiedział?
Zobacz synku, czy są w u nas w koszu.
Już biegnę. Sąąąąą. Ojej,a  co to? Grochu, widzisz, co tam leży pod balkonem? Tato, ksenio, to lagros jest! Zostawił ją mikołaj chyba!
La kros Iwonku. La crosse pisze się - poprawiam, bo to akurat na kursie ostatnio było.
Kij czyli
La gros, upiera się Iwonek. Gygygygy. Ryryryry też takie inne, niż wy wszyscy gadacie. A fe, wyrzucę to do kosza. Tak mówi pani Pat. Pat jak makaron Grochu po francusku, wiesz? Tak ma na imię. Pat. Ale śmiesznie!
Ten mikołaj wszedł czyli chyba przez balkon w kuchni. Ojej, a ja myślałem, że przyjdzie w pokoju, gdzie ciocia śpi.
Iwonku, ale w ogóle nie sprawdziłeś, czy on coś przyniósł.
Racja, mamusiu, dziękuję ci, mamusiu, zapomniałem!
Ojej, są słodycze. Ale nie w buciku moim, ojej, zawiedziony Iwonek prawie że płacze.
Synku, ale patrz, bo to są tak wielkie słodycze, że one się w ogóle nie mieszczą do buta. To jest chyba prawdziwy czekoladowy kalendarz!
Ojej, z okienkami! I dla ciebie Grosiu drugi, patrz Grosiu! Ja ci otworzę! Ale mój jest większy, prawda Ksenio?
Oczywiście Iwonku, największy ze wszystkich.
Mamo, ale to był mikołaj, czy sannikola tak właściwie? Polski czy belgijski?
Ha, dobre pytania, zasępia się Ana Martin. Roman, co myślisz?
No chyba belgijski. Ten polski to właściwie nie przychodzi od zawsze, tylko tak od kilku lat. W Polsce prezenty są później, pod choinką.
A ja mam mały prezent teraz, z literką I na woreczku, to znaczy więc, że on jest z Brukseni. Czyli statkiem przypłynął? A gdzie, skoro tu nie ma wody?
O to właśnie się musimy jeszcze spytać dokładnie, jak on to robi, ostrożnie zaczyna Roman.
Tak, i co na to ten polski, co przecież zawsze ma sanie.
To się ich spytamy, może się znają? A ten polski kiedy przyjdzie?
To jeszcze 3 tygodnie prawie. Najpierw będą urodziny Grosia, a potem przyjdzie. Chyba oczywiście, o ile będziecie mili dla siebie, dla mamusi, tatusia i Kseni.
I kolegów jescze, przypomina Iwonek.
I dla pani i dla babci i dla dziadka, wylicza dalej. I drugiej babci i drugiego dziadka.
Taaa, skacze Groszek.
A teraz mamusiu, czy mogę już jedną czekoladkę z numerem jeden? 
Ho-ho! hohoni Groch.
Byle do choinki!

No comments:

Post a Comment