Wednesday, 8 November 2017

kenia

Na Sanżilu, jakżeby inaczej, międzynarodowy dzień femistek, tak, tych na ef, owszem, tak, one, w znaczeniu my wszystkie i my wszyscy, mają swój dzień, a tak, a owszem, i wczoraj on był przypadł; ten to dzień, słoneczny, jak nie wiem co, bynajmniej na pewno nie jak przysłowiowy deszczowy listopad, a w Belgii to już wiadomo, że w ogóle deszczowy i straszny miałby być zdaniem naszych, jak to wieść gminno-komunalna po Sanżilu niesie - a więc dzień ten spędziłyśmy my go w doborowym towarzystwie.
Ksenia z Kenią. Kenia z kenią, można powiedzieć. Polak z Finem - dwa bratanki. Do tego wpływy włoskie, marokańskie, sfrancuziałe i inne. Markoni po prostu.
Bo Ana postanowiła nie szaleć. I po tym, jak już zaszalała przed południem i przemalowała żółć na włosiu na bielsze, obskoczyła teatr w tym drugim dialekcie, zachwyciła się nim, zakupiła na czsrnym rynku dzika na obiad dla Romana - to o 15.20 se postanowiła zasiąść. Co z tego, że Markoni mokrawy z wilgoci. Co z tego, że zimnawo, heloł, listopad!
Usiadła sobie, Ksenia z nią, chłopaki z bułkami w dłoni także, a z drugiej strony ławki - Kenia i inne małe chłopaki, bez bułki, co sprawiło, że zrodziła się międzynarodówka feministyczna na ef właśnie.
Bo Kenia to też niania. Wiemy o tym nie od dziś, z obserwacji codziennej - bo jednak z brązu biało-przezroczyste nie wyjdzie nijak,  co wiemy choćby po włosach Any Martin. A Kenię widujemy nie raz i nie dwa. Tamci dwaj malcy - z angielska zasuwają, że hej. Nasi - z francuska i polska. Tamci - ciekawi autek. I głodni.
A nasi malin mniej głodni. Nieowocowi ci oni.
Więc Ana poczęstowała tamtą część ławki, która maliny naszą niepolską z miejsca nazwała truskawą. Ana poprawiła Kenię, pytając przy okazji, skąd oni, bo chciała się przysłużyć z niemiecka podobno i dotłumaczyć małym w kurtach, co za różnica między maliną a truskawą.
A tu wot niespodzianka. Bo to Afryka i Ojropa w jednym.
Z Kenii i Finlandii  ci ona i oni. Z dwóch części świata. No, tego to na Sanżilu dawno nie widzieli, Maroko owszem, Polska owszem, ale Kenia?  Kto to widział? Do tego na ef?
O, na to Ana. Ja też Kenia nieco. Frau Kenia. Bywam nią, jak już nie Kjeżną. Bo to od kraju zależy.
Chyba mało osób z Kenii w Belgii, co? dopytuje Ana.
Mało. A Polaków dużo? 
No właśnie. Perspektywa. Zmienna bywa. Niepolska bywa. Kenijska lub kongijska.
Dużo. 
Aha, ucieszyła się na to Kenia strasznie po angielsku, weri gled; my też, że ktoś tak nas chce. Bardzo mi miło. Bardzo mi się podobają takie włosy jasne.
A ja Ksenia jestem, wtrąciłam się. I bardzo mi się podobają takie loczki.
Kenia - Ksenia -Kjeżna.  Na ef na Markonim w dzień feministek. Ksenia z Kenią. Kenia z kjelnią. Polak z Finem - dwa bratanki. Do tego wpływy włoskie, marokańskie, sfrancuziałe i inne. Wiwat kolorowy Sanżil, nawet jeśli to Forest.

No comments:

Post a Comment