Wednesday, 16 October 2019

bjowrak

Łi madam, silwuple - dobiega do uszu Any Martin, moich i Jesienki uprzejmy i donośny męski głos, barytonem chyba zwany. Z lodówki dobiega, ale coś nam przypomina. Tylko godziny się nie zgadzają, bo to jedynasta dopiero, a głos brzmi co najmniej jak na wysokiej komisji, albo bynajmniej ratuszu gminnym. No na komunie, no.
Z jakiej lodówki, bo zgłupiałem chyba - odzywa się Roman
Lodówki we bjowraku, czyly lodowatej salki z nabiałem ekobjo; wejść tam to jak w Bałtyk zimą zupełnie, tak se wyobrażam przynajmniej, bo przecie bym tam nie wlazła za żadne skarby, nawet jakbym nad Bałykiem bywała, jak jakaś morsica zupełnie.
A co ten głos robił w lodówce?
Grzmiał. Czarował panie. Po czym się wynurzył, w postaci swojego właściciela.
O, pan mecenas, ucieszyła się Ana. Z dziecięciem do tego. Na ramieniu.
Ana, a co wy tu robicie? dziwi się ze swojej strony też głos.
My tu bywamy na okrągło, bo kochamy Sanżil i okoliczności. Sąsiadka ulubiona. Sam mecenas rozumie. Ale co mecenas tu porabia w takich godzinach? Pracy, że dodam?
Telepracuję, nie widać?
Widać, bo siaty napchał bjo, że hej. Pracowicie kupuje.
Widać to że junior nie bardzo forma, choć do Jesienki się rwie.
No właśnie dlatego się nie zbliżamy do was, bo tu gastro. Pierwsze, jesienne. U was już było?
A nie, całe lata nie było. I wiosny, jesienie, zimy. I to nie dlatego, że Ukle bynajmniej, lecz że zimny chów. Chyba. Albo bo co innego. Jedno gastro wie.
A co ze śmieciami na starych śmieciach, chce wiedzieć Ana, bo to temat z tych ulubionych.
Ana, o śmieciach to godzinami mogę gadać, sama wiesz. Ale muszę lecieć, bo spanie. Sama wiesz, jak to jest.
Oj wiem wiem. Spanie najważniejsze. Zaraz potem śmieci.
To pozdrawiam szanownego małżonka i spadamy! Cześć cześć!

No comments:

Post a Comment