Friday, 25 October 2019

na Portdehal

4 na pewno jedzie na Portdehal. Na pewno.
Siadaj. Słuchaj, mówię dla tej Grażyny, że w Polsce jest przecież praca. Że to nie jest tak, że jak zostawił to wszystko w cholerę i zjechał, to nie ma z czego na dzieciaki płacić. A ona dla mnie na to, żebym się nie wtrącała, że to wstyd taki, już wystarczy. 
Beczy mi. Problem ma, bo miała do Sanpiera iść na żylaki, umówiona z doktorem i w pracy już załatwiła zastępstwa, a teraz co, z małą musi siedzieć, bo ona do garderi nie chce.
Musi się przyzwyczaić, wiem, no ale nie udało się na razie. Beczy i tyle.
A teraz jeszcze ojciec jej zjechał, to nie wiem już wogle, co z tego będzie. Co ta z wózkiem się tak na mnie pcha, te Belgijki to już wstydu nie mają normalnie, mało jej miejsca czy co? Jezu no!
No - Ana zostaje obrzucona pogardliwym spojrzeniem. No, u siebie się czuje, patronka jedna.
A w domu się nie chce operować? Grażyna znaczy się?
Jakim domu? w Polsce?
No.
Nie, tam by w łapę musiała dać pewnie, a i kolejki straszne. Tu jej to od ręki zrobią, a jeszcze mutuel zwróci.
Nie wiem, będą kombinować najwyżej. Byle to w świat nie poszło. Wstyd taki.
No to masz zmartwienie.
O, Portdehal. Tu wysiadam do doktora. No to cześć, cześć.

No comments:

Post a Comment