Monday, 28 November 2016

szomaż

Słońce zimowe, ale zawsze, piękne i błyszczące nawet jak mamusia, jak mawia Iwonek, wyszło z rana. Naładowana energią otwieram więc ci ja rodzimą gazetę lesłar, onaljn otwieram, bo na bardumatin i wyrywanie sobie papieru z hipsterami czasu nie starczy, otwieram więc onlajn i też widzę optymizm: w ciągu 23 lat nie zmienił się stan szomażu.
U Walonków ten brak zmian zaszedł. Bynajmniej nie na Sanżilu wprost, raczej w okolicznościach.
Tak to jużem dialekt francuski zapoznała, że tłumaczenia sama wykonuję.
I to kolejny pozytywny znak.
Ale z tym szomażem to nic pozytywnego w sumie, choć faktycznie język artykułu taki, że wydaje się, że należałoby podskakiwać z radości, kątempluje mi Ana Martin znad ramienia. Brak refleksji, czy co? zastanawia się.
A potem tylko gorzej: w Brukseni, czyli w naszych ściśle okolicznościach sanżilowskich, rośnie ci on stale. Szomaż ten. W te 23 statystyczne lata aż o 43%! By nam tu wszystkim na dzielnicy było bardziej przykro - by znów zacytować Iwonka - w tym czasie we Flandrii zmalał ci on o połowę.
P... Flamaki, już widzę komentarze pod postem i pod kościołem w niedzielę. Jak oni to robią? Polakom zabierają pewnie i oszczędzają na wszystkim, Flamuchy jedne! Bogate to, dobrze, że brzydcy przynajmniej.
No ale pracę mają.
Dobrze, że niedziela wczoraj była, to uszy ci pod kościołem nie zwiędną, widzi kolejny pozytyw Roman. Ksenio, a swoją drogą nie pisz takich słów, nie godzi się.
Już się poprawiam: we Flandrii poziom szomażu wynosi obecnie tylko 5,2%. Zmalał strasznie i pozytywnie.
Bo pracują! wzrusza ramionami Ana. A nie snują z kata w kąt, od baru do baru.
A gdzie leżą przyczyny wzrostu szomażu na Sanżilu i w okolicznościach? 43% sprawia niezłe wrażenie, co? Nie wiedziałem, że jest aż tak źle.
A w barzedumatin to niby ludzie pracy przesiadują?
W tym my dwie, kobiety pracy, by się pokajać?
My to rzadko i na szybko, inni ciągle, bywa. No.
Proszę bardzo, przyczyny szomażu przetłumaczę wam i wytłumaczę równie niefrasobliwym tonem, jak wymienione ci tu letką reką powody, rzuca się Ana. Pozytywnie i bezrefleksyjnie nieco wymienili. Po kolei idą:

  • za wysokie zarobki
  • niedopasowanie wykształcenia do zawodu - profil szkół a dostępna praca rozjeżdżają się 
  • brak mobilności pracowników
  • za wysokie zasiłki, niezachęcające do podejmowania gorzej płatnych prac.
Ale to tylko prawda. Oficjalne nieprawdziwe tłumaczenie brzmi: kryzys. Niby-politycy niby-mędrcy głowami kiwają, zamiast się zabrać za szkoły. 
Bo zakładają, że zmiana to niedobra zmiana by była.
Jak Polacy czyly.
Ale to nie Polska, to Sanżil. Może by się udało. Tylko że tu z kolei nikt nie próbuje. Czyly po staremu, czyly brak dobrej zmiany, czyly można odetchnąć.

No comments:

Post a Comment