Ana dała z siebie wszystko dosłownie, by w komplikacjach i rozjazdach zdążyć na wieczorek sąsiedzki - do hrabiowskich ogrodów; sąsiedzi belż to sąsiedzi, nawet jeśli z wyższej półki, i zaspokojmy ich ciekawość polskością, taka chciała być dobra, nasza Ana.
Zróbmy to.
Dlatego przygnała rowerem z Iksela, pod górę w upale, i jak już była ustaliła z Romanem, że chłopstwo nadal będzie szalało w chaosie szkolnym, a dwie madam, ja i Ana czyly, zejdziemy w ogrody - w tym to momencie natknęła się na sąsiada. Hrabiego. Hrabię. I mówi, że zaraz przyjdziemy, lemadam znaczy się, bo le trła mesje niestety w szkole.
Ja kiwam głową gorliwie.
Sąsiad usztywniony sobotnio na maksa, łykend - wiadomo - więć strój niewygodny w formie spodni z pasem i koszulki polo, nie polone wcale, tylko angielskiej - kole jeszcze bardziej, a zdjąć jakoś nie wypada, jeszcze nie ten etap luzu życiowego: więc po hrabiowsku kiwa głową, że można zejść później, sawa, un petit retar, padsusi w ogóle.
Nie to, by nam się z Aną chciało iść; słońce wali, że hej, siódme poty, że hej, no ale czeba, to czeba. Już żeśmy se nawet obmyśliły, co wziąć polskiego, śliwki w czekoladzie czyly, niech się topią, a co - a tu nagle domofon.
Wydeofon, z obrazkiem taki. Nowocześnie na Sanżilu, a co.
W wydeofonie obraz sąsiada.
I takie słowa padają, pozwólcie, że Ana zapisze, bez akcentów, ale zrozumialej, niż ja.
E,a, eee…madame, en fait je voulais vous dire que... e aaa ....madame, on a eu pas mal d’annulations et aa.....e…on a donc...on a donc...decide... avec ma copine , ensemble qoui, que ....aaaa...e ee... peut-etre ce serait mieux de trouver une autre date. Voila. Reporter tout ca. Voila. Aaaa...eee...comme ca vous pourriez venir avec votre mari et vos enfants. Voila.
Ana , że padsusi. Pas de souci. Pas de tout!
Au revoir.
Eeee....aaaa...au revoir. Et bon samedi encore!
No comments:
Post a Comment