Spotyka Ana Martin więc gospodarza, trochę nerwowy on, bo nowy na Sanżilu zupełnie, i na oko jakoś tak widać, że go na sztywno wychowano, na ładnie znaczy się, przynajmniej ubraniowo; spotyka go Ana więc, i z uśmiechem na twarzy potwierdza, że owszem, my jak najbardziej, stawimy się na wieczorku zapoznawczym z okazji dnia sanżilowskiego sąsiada w liczbie osób 5, a mianowicie z 2 madam: Ana-Ksenia oraz 3 mesje, to jest: Roman, Iwonek i Groch, z których co prawda na dobrą sprawę można by zrobić jednego uczestniczka, a jeśli chodzi o alkohol - to wręcz zero. Taniej.
A że to aperytyf, apero takie, ma być przecież, więc warto to przemyśleć, przy okazji zakupów, nawet jeśli sąsiedztwo przyzwyczajone do obfitości towaru hrabiowskiej, jak doniósł Roman, od małego; to przecież teraz czeba robić na siebie, za swoje, i dobre nawyki oszczędnościowe przydadzą się na całe życie, a co, czasy niełatwe i kiedyś to były czasy tak w ogóle, mówiła matuś. Nawet jak my nie hrabia.
Młody i bogaty sąsiad przytakuje więc wtedy, jak go Ana spotyka, że super, czekają na naszą wesołą piąteczkę, a jakże, jak najbardziej, całymi sobą czekają. Do tego krzywawy uśmiech; on wuzaton madam!
Ana prosi kolejny raz, by na ty być, se titłaje, na feministycznie na ef bez madamów, ale trudno, czym skorupka za młodu wiadomo, łatwo nie będzie się tego pozbyć, bagażu belgijskości. Że duży on i sztywny - to jużem wspominała z początku.
I właśnie Ana potwierdzała sąsiadowi naszą gotowość, a on czekał. Niby.
Już żeśmy se nawet umyśliły, co wziąć polskiego, a tu nagle domofon.
A co w domofonie - to jutro!
A że to aperytyf, apero takie, ma być przecież, więc warto to przemyśleć, przy okazji zakupów, nawet jeśli sąsiedztwo przyzwyczajone do obfitości towaru hrabiowskiej, jak doniósł Roman, od małego; to przecież teraz czeba robić na siebie, za swoje, i dobre nawyki oszczędnościowe przydadzą się na całe życie, a co, czasy niełatwe i kiedyś to były czasy tak w ogóle, mówiła matuś. Nawet jak my nie hrabia.
Młody i bogaty sąsiad przytakuje więc wtedy, jak go Ana spotyka, że super, czekają na naszą wesołą piąteczkę, a jakże, jak najbardziej, całymi sobą czekają. Do tego krzywawy uśmiech; on wuzaton madam!
Ana prosi kolejny raz, by na ty być, se titłaje, na feministycznie na ef bez madamów, ale trudno, czym skorupka za młodu wiadomo, łatwo nie będzie się tego pozbyć, bagażu belgijskości. Że duży on i sztywny - to jużem wspominała z początku.
I właśnie Ana potwierdzała sąsiadowi naszą gotowość, a on czekał. Niby.
Już żeśmy se nawet umyśliły, co wziąć polskiego, a tu nagle domofon.
A co w domofonie - to jutro!
No comments:
Post a Comment