Tuesday, 19 June 2018

edycja

Mam zamiar cię wydać, informuje Anę Niebieskooka. Rozgrywa się to bynajmniej nie na Sanżilu, bynajmniej nie za rogiem, za to mianowicie w matczyźnie, bo tam żeśmy trafiły. Na spotkanie tych na ef. Kongresowe. Na ef.
To już wiecie, gdzie żeśmy zjechały. Do kraju na pe. Tego kraju znaczy się, w którym nigdy i wszystko, albo nic lub nikt. Ale nigdy lub zawsze, to akurat pewniak.
Co? zdumiewa się Ana znad rozbabranego plecaka do Niebieskookiej; dodaję od razu, że sama była ci ona niebieskooka niegdyś, a dziś jakby mniej, starość nie radość, mnie też to czeka, oko zblednie i mi. 
Co więc? Mnie wydać? Jak to? zdumiewa się jeszcze raz, bo niby skąd- jak- gdzie- jakim cudem wreszcie mają ją znać w tym kraju właśnie.
Ano, ciebie Ano. Podoba mi się, jak piszesz. Naprawdę.
Ale jak to, co ja piszę niby, no co?
Bloga.
Ale jakiego bloga? Kseni bloga?
Pewnie. 
Kochana, toż to nie ja, Ana czyly. To Ksenia przecież. To przez nią wszystko, o, tam stoi, pacz se - Ksenia w całej krasie.
Ksasie.
Bruksenia, jak się paczy.
Tak, to ja owszem piszę, zgłaszam się.
Dobra, to cię wydamy, cieszy się Niebieskooka. Jeszcze lepiej, co będziemy aniną starość promować. Młodość! Ksenia! Bruksenia!
To sama przyszłość!
I w ogóle to żadne wydanie, tylko edycja. Tak na marginesie bynajmniej.

No comments:

Post a Comment