Wszystko się zmienia w tej naszej współczesnej ponowoczesności, wszelkie ruchy dozwolone, do przodu i do tyłu. W czasie i przestrzeni oraz w atmoblogosferze. Coś odchodzi, coś wraca, cóż, wieczny los przyrody, i wcale nie mam zamiaru tego kątestować.
Ja za to kontestuję ortografię kątestować, wynocha mi z tym ą, ale już! zmienia mi kątekst Ana Martin. Ksenia, no tu też, nie widzisz, że oba słowa z łaciny, podobnie wyglądają, to i podobnie piszemy? Kwestię znaczenia pomińmy milczeniem, zżyma się Ana, o, i to jest dopiero wyzwanie dla tych, co chcą być na bakier z ortografią i znaczeniem, że tak sobie pozwolę użyć nowoczesnej polszczyzny. Ach Ksenia, to już lepiej zdradź, co cię tak naszło na kontekst czasowy z rana? Bo uświadomiłam sobie, że wszystko wraca. Pantareji, no tak - z zadumą chyba wtrąca Roman. Panta co? Reji. Rei, nie reji. Wszystko płynie. Gdzie płynie? W czasie właśnie. Aha. Mądre nawet, to chyba powiedział jakiś pisarz lub artysta, nie brzmi to w każdym razie codziennie. Pasuje mi też do kontekstu przez on. Na Sanżilu takim przykładowo, i w całej Belgii już niedługo też, choć wcześniej jeszcze w Brukseli, wróciły/wracają/wrócą, bo to akurat było niedokreślone, w szarej strefie znaczeń, dwa produkty: soleks i pastador. Wiem, te nazwy nic nie mówią, ale jak mają mówić, skoro zniknęły jeszcze, zanim się urodziłam? To znaczy wcześniej się pojawiły też, zanim się urodziłam, a o ile mnie pamięć nie myli, Ana i Roman też. Oznacza to, że wszystko działo się w pełni w XX wieku, przed granicą nowego tysiąclecia.
Co to soleksipastador, dopytuje Ana Martin? Nie soleksipastador, tylko soleks i pastador.
Solex przez iks, wtrąca Roman, to akurat znam. Rowery i to nie byle jakie i nie byle tanie. A dlaczego przez iks, pytam, przecież Ana uczyła, że po polsku nie ma iks? Ależ to nie są polskie rowery, skąd ten pomysł? Z brzmienia głosek i liter. Nie, z Francji chyba, tuż za miedzą. Fakt, faktycznie ich coś ostatnio nie można było w Belgii kupić, a co, mają się pojawić? Aż siadam z wrażenia, bo rzadko zdarza się, by Roman mnie o coś pytał, więc daję z siebie wszystko: owszem, pojawiły się. Tak donoszą z salonu. Jakiego salonu? Welofoli. A, velofollies, a co, znów jest? zainteresowanie Romana wzrasta. Jest. No proszę, pokaż no.
Patrz Ana, fajny ten soleks czy solex, soleksx piszmy ruskim targiem, będzie jak edimerckx, więc czysta krew i rodowód belgijski. Soleksx kiedyś smrodził na potęgę, pamiętam, ale od 2006 roku montują w nich silniki elektryczne, więc soleksx sunie sobie elegancko, cichutko, po zachodniemu, a nie jak za przeproszeniem, po polskich wertepach i bezdrożach. Taka jazda to czysta przyjemność, entuzjamzuje...entuzajzuje...no, entuzjazmuje się Roman. Ana, co ty na to, byśmy sobie coś takiego sprawili? Toć to nawet Iwonka można z tyłu posadzić, jak się uprzeć. Albo pomiędzy.
Pomiędzy? Znaczy się, kim a kim, kim a czym? Nami. Chyba sobie żartujesz, Ana nie jest jednak w nastroju do żartów, ale jak to zapisać? - że ja, a jeszcze bardziej MY, na to wsiądziemy. Ale to nie jest motor wcale, tylko rower, nie bój się! I się nie namęczysz, samo jedzie i tylko bzyczy. Iwonkowi sie spodoba.
E tam, wolę normalność, krzywi się Ana. Proszę, ale tradycjonalistka się z ciebie robi, że strach! A żebyś wiedział. Nawet tu piszą, proszę, że soleksx to lubie de bobos. Lubię, przepraszam. Tak piszą po polsku znów w gazecie brukselskiej? coś mi nie pasuje. To nie po polsku. Znów! Lubie bez ę, zauważ, to taka lala zachcianka. A la, nie lala. Jeszcze akcent. Nie mam. Trudno, zostaw. A bobo? Jak bebe, znów bez akcentów? Nie, to z kolei skrot od boemburżłaz, oj nie, pisz za mną, literuję powoli: boheme bourgeoise, czyli trochę tacy artyści-nieroby-niebieskie ptaki. Ojej, tyle znaczeń kryje się w 4 literach, do tego 2x2, czyli dwóch parkach? Serio Ana?
Serio. A my też jesteśmy bobo? Mam nadzieję, że nie! Roman? Jezu, nie wiem Ana, ty to chyba jesteś? Nie nabijaj się ze mnie, mów mi od razu! Nie, póki nie masz soleksxu...to nie do wymówienia zupełnie. Ale bobo dużo się widuje, to prawda. Dlatego piszą, że taki nibyrower odpowiada na prawdziwe zapotrzebowanie mobilności urbańskiej, czyli miejskiej, które się manifestuje.
W ponowoczesnym społeczeństwie bobo to możliwe, że są takie potrzeby, nie wiem, nie znam. Co mnie martwi natomiast, to że nawet w ponowoczesności nie da się całkowicie wyeliminować starych problemów. Taki soleksx, kilka lat tylko nieobecny na rynku, a nadal jest elektryczny, zamiast powrócić od razu w formie elektronicznej. Dla ponowoczesnych ludzi jak ja, którzy nie mają przy sobie gniazdka, by ładować cokolwiek elektrycznością, ale elektronicznością już mogą, np. z samsunga lub ajfona. A tak to co? Znów po staremu zostanie. Niby pantarej, ale nie wiadomo gdzie.
No comments:
Post a Comment