Tuesday 7 January 2014

(105) siatka

To były czasy! Przed komputerem jeszcze, to pewne. Bo jakby były komputery, to po co by na dwór wychodzić? Strata czasu. Czysta do tego, choć się brudnym wracało. Z siaty na przykład, choć z siatą też, ale to głównie dorośli, a tak w ogóle dorosłe, bo przecież są zajęcia damskie i męskie, a bieganie z siatą na zakupy na pewno nie jest męskie. Za zakupami też nie. Tak napisałam w pierwszej wersji, którą dzięki komputerowi mogę bezboleśnie zmienić na czysto na nową wersję, poprawniejszą gramatycznie, politycznie i społecznie w naszym domu. Dżender rządzi czyli. I już wiecie, gdzie byłam ostatnio i gdzie się osłuchałam z opinią publiczną. Drugiej takiej debatodyskusji nie ma w całym kosmosie chyba. Bliżej jest. Podpowiadam - w Europie. Unii. Wystarczy do Polski pojechać na święta i wiadomo od razu, gdzie przebiega linia podziału płci. To teraz w Polsce bardzo ważne, by się seks i dżender nie pomylił. Kraj się modernizuje widać.
Aha, szydzi sobie noworocznie Ana Martin, faktycznie Ksenia, się modernizuje - do tytułu niestety. Jak zwykle po swojemu. W jednym masz racje, to dyskusja iście kosmiczna, choć nie ma o czym dyskutować. Dno dna, a na nim prawa kobiety, w nim właściwie. Wgniecione weń, w to dno czyli, butem. Męskim. Piłkarskim. Prosto z orlika. Zajęli by się lepiej bieganiną, prawnicy od siedmiu boleści, prycha Ana. A tak patrz. Orliki pobudowali sobie, by w piłkę kopać, stadiony oczywiście też, no i na inne sporty nie starczyło. Na siatkę na przykład, siatę, jak twierdzisz. Kobiecą.
Stało się coś? Może nie jakieś wielkie coś, mówi Ana, ale takie małe. Znak. Sympatyczny nawet, że sport kobiecy upada. Czyli o co chodzi? Symptomatyczny napisz Ksenia, to będzie ździebko jaśniej. Niewiele, a nie ździebko, mruczę, ale piszę posłusznie. Bo widzisz, Polki przegrały w siatkosiatę. Ojej, jaka szkoda, martwię się onlajn i w realu twarzą i miną, a z kim? Z nami. Mhm, nie rozumiem; Polki przegrały z Polkami? Nasze kontra swoje? Tak krwiożerco, bratobójczo i siostrobójczo zarazem? Nieprzyjemnie faktycznie i mało symtomatycznie. Symptomatycznie, małe p, a cieszy.
Nie, z nowymi naszymi, z Belgijkami, Polki przegrały. Szkoda i tak, bo w takich chwilach nie wiadomo, komu kibicować, to fakt, biało-czerwone serce, choć teraz ubrane w trzy pionowe pasy, budzi się jednak i wypycha naprzód. Piersi do przodu! Jakby to było pięknie, rozmarza się Ana, jakby obie drużyny wygrały! No ale nie da się tak. Nowe nasze, co to chyba głównie nie są z Sanżila, bo nazwiska mają prawdziwie zachodnie, bliższe sercem i pisownią temu drugiemu dialektowi, same wan van wan, wygrały. I w polskiej gazecie napisali, że to dlatego, że się dobrze znają. Zgrane są. Ćwiczą razem, bo są na to pieniądze. Jakoś ministerstwu w Belgii dżender aż tak nie przeszkadza. I są efekty, bo Belgijki jadą na mistrzostwa świata, a Polki nie. 
W tzw. kraju u nas będzie można za to ponarzekać i znów dofinansowac jakiś stadion do piłki nożnej. Na którym się nie kopie w piłkę nożną, bo piłkarze jeszcze mniej zgrani niż siatkarki, ale to już chyba nie z braku pieniędzy, bo to bogacze jacyś, tylko zdolności. W końcu politycy w nich wierzą. Wiara cudów nie czyni jednakże w tym przypadku, co tylko potwierdza regułę jako wyjątek. Ksenia, może więc stadion u was w Łapach? Bo w Polsce A już postawili i tylko straty przynoszą, to może i by u Was się udało osiągnąć kolejny sportowy sukces. No a co do kibicowania - to już w koszulkach w pionowe pasy lepiej na tym wyjdziemy.

No comments:

Post a Comment