Jak pisałam ostatnio, a nawet rozpisałam się, to i teraz płacę za to cenę, zaczynając drugi raz z rzędu o tym samym, jak w kółko się kręcąc Maciejem dosłownie wokół tematu, a więc żeby nie przeciągać: wszystko płynie, zmienia się, wraz z nimi czasy. Wróciło stare, jednym słowem określając. O jednym już zdałam relację, teraz drugie. Nazwa: pastador.
Ha, co to? Mnie pytacie? Przecież mnie na świecie nie było, a Belgowie już to znali. Chyba niewiele to ułatwia, co? To dodam jeszcze, że oni tym czymś tradycyjnie smarowali kanapki. To coś to właśnie pastador, i najbardziej zdumiewające w tym produkcie jest właśnie to, że jest po prostu pastadorem. Tak jak się mówi, tak się pisze, i czyta do tego. Ci, którzy na Sanżilu są od jakiegoś czasu, zdążyli sie pewnie zorientować, że to nie jest zbyt częsty chwyt marketingowy. Zazwyczaj spece od reklamy starają się wynaleźć takie słowo, żeby za chiny (i Chiny ewentualnie także) nie można się było zorientować, czy to, co słyszą uszy, to to samo, co widzą oczy i próbują napisać ręce. Skostniałe ze zdumienia, że ktoś, czyli posiadacz lub właściciel tych rąk próbuje w ogóle te trzy elementy połączyć w jedno. Jeśli się jednak ktoś nie zorientował, to wszystko przed nim, a jest to droga usłana krzyżami, na pewno nie różana. A tu silwuple: pastador i już. Po prostu tak i to jest to.
Okazuje się, że pastador to taka nutela. W sumie ja osobiście wymawiam nutella, ale nie wiem, czy taka dwuelowa intonacja pasuje do belgijskiego. Pasuje, woła Ana Martin. Ale to nie po belgijsku, nutella jest z Włoch. No na pewno, ciekawe, co jeszcze Ana wymyśli. Każde dziecko wie przecież, że to żadna niepodzianka, że kinder to słowo prosto ze eksportu z Niemiec, gdzie firma kinder wymyśliła niepodziankę i nutellę, używam tej opcji, ładniejsza i milsza dla ucha. Nie, to Włosi wymyślili, ale nadali niemiecką nazwę, to się lepiej kojarzy. Tak Ksenia, nie nabieraj powietrza, by zaprzeczyć, nawet Polacy najchętniej kupują niemieckie produkty właśnie, w tym golfy, folkswageny i kinder właśnie. Cały świat tak ma. Spece od marketingu wiedzą to najlepiej. Taki kinder zdaniem potencjalnego klienta jest więcej wart niż bambino. Zdrowszy i pożywmiejszy.
Z drugiej strony ciekawe, jak to rozwiążą w pastadorze, bo jednak czasy się trochę zmieniły, jak gusta i guściki, wtrącam od siebie, bo teraz w modzie są właśnie włoskie smaki jako te bliższe filologii slołfud. Hmm, w samochodach przodują Niemcy, a w żarciu Włosi, tak to ujmę? Jak chcesz, to proszę, śmieje się Ana.
Coś w tym jest, bo od kiedy pastador od nowa na rynku, chwalą się, że to inny pastador, czyli nie ten sam, w którym babrali się nożem żyjący w latach 1952 do 1990. Którzy zresztą zapewne żyją i dziś, to w końcu nie było wcale tak dawno...Any matuś na przykład i moja też, choć ona akurat młodsza, bo w Łapach była niższa średnia porodowa niż w Polsce A. Ale po 1990 całe pokolenie już w międzyczasie wyrosło, i to nie na pastadorze właśnie. I z tej nieznajmości tematu skorzystali właśnie spece od marketingu i zmienili nieco przepis. Z egzotycznego, palmowego, na bardziej włoski, słoneczny, słonecznikowy.
Od kiedy olej słonecznikowy to włoski specjał, karci mnie Ana. Jakiś bułgarski prędzej. Myślę, że zrobili to, bo tak jest taniej, zresztą pomyślmy. (Ana zawsze wie, o co chodzi, zachowuje po prostu trzeźwość umysłu i już). A, wiem! Otóż nutella walczy własnie w gazetach francuskich olejem palmowym, pisząc w reklamach, że on nieszkodliwy. Widać jakaś nowa moda na zdrowie zapanowała, o której my nie wiemy. Że Ana nie wie, w to akurat wątpię, ale chętnie słucham, bo sama nazwa olej palmowy nie brzmi dobrze. Nie to, co margaryna, bardziej swojsko, choć niekoniecznie smacznie. Kubki smakowe mają długą pamięć podobno.
Mam, patrz Ksenia, cieszy się Ana. Nowy pastador to nie byle co, zrobili go inżynierowie smaku. Rewolucji dokonali, to mi coś pachnie w myśl tradycji francuskiej, mam rację? W efekcie jest rewolucja na podniebieniu, czyli niebo w gębie, że tak to ujmę, ciągnie Ana. Ale dlaczego na podniebieniu, skoro jak by czy wół stoi palais? W pałacu chyba? To synonin taki. Synonim Ksenia. Po francusku też się zdarzają, nie tylko po polsku, dodaje Ana, a ja nadal nie wiem co. Dodali smaku włoskiego, piszą tu, i smak pastadoru zmienił się na mniej tłusty, kakaowo-orzeszkowy, tylko z jakiego, ha, pytanie?
Nie sprawdzimy już, bo nawet jakby dorwać jakiś stary słoik, to już nie będzie to samo. No i Roman by nas zdzielił po głowie za jedzenie przeterminowanego. Choć mi to nic nie szkodzi, twierdzi Ana, to i ty byś przeżyła.
No comments:
Post a Comment