Tuesday, 2 February 2016

(390) kody

Koty, kotki, kodki, kody - tylko o tym ostatnio, i to bynajmniej przynajmniej z powodu zbliżającej się wiosny, ale wręcz oddalającej się - idziemy raczej w stronę zimy, albo i zmarzliny - czarnowidzi niejedna z polsko-sanżilowsko-unijnych osób. Fejs też tylko tym żyje, przyjaźnie zrywa się na bieżąco, zawiązuje sojusze, lata na demonstracje. Ech, demonstracje i demokracje, na co to nam przyszło, wzdycha Ana Martin. I to zagranicą. Na Sanżilu wręcz.
Bronimy bronimy orła i orzełka, tak to widzę ja. tak, tego samego, co to gom w ostatnią środę znów na szklanicach dostrzegła. I dumnie na sztorc nadal, mimo że nie-wiosna, a zima polityczna, lodowa zmarzlina, też go dotyczy, a może nawet bardziej niż mnie.
Bo mimo wysokich temperatur wewnątrz (polska norma wszak stopni 22 lub wręcz 23, czy, wynosi) i na zewnątrz (bardzo wysokie temperatury jak na tę porę roku, podkreślają pogodowi mędrcy i bajarze w tiwi i mediach ogółem, chórem) - to taki orzeł niedługo już chyba postoi słupka. A już na pewno nie z dumy w ambasadzie, bo gdzieżbym te szklanice dostrzegła, jak nie tam, tak, wiem, że też bywacie, ale może nie zauważacie, więc przypominam. Bo kotki kodki i kody postępowania oraz demokracji - kogóż one by bardziej niby miały dotyczyć, niż tych, co w dypolmatce robią.
W dyplomacji, Ksenio, poprawia Ana Martin. Fakt, biedacy. Orła cień się na nich położy, że tak można by poetycko zacytować, gdyby tylko ten czy ta, co ten cień rzuci, orłem był lub była.
Na pewno nie w naszym rozumieniu orła. Lub orlicy ewentualnie.
Orła, Roman, to na pewno mężczyzna będzie. Frakcje niedemokracja głównie takich dopuszcza. Przypadki męskie i beznadziejne.
Ale o czym wy mówicie, wogle i w ogóle, bo już nie daję rady.
Jak to o czym? o zmianach.
Gdzie? w tzw. kraju czy na Sanżilu i w okolicznościach?
Jedno pociąga niestety za sobą drugie. Kod za kodem. Ambasador za mnistrem itepe itede.
Słowem, co?
Słowem - kończy się era fajnego ambasadorowania na ef.
Jak to? nie rozumiem.
No tak, za pół roku nastąpi wymiana ambasadora na Sanżilu i w okolicznościach, a to, co nastanie, z pewnością nie będzie miało wiele wspólnego z kobietami na ef oraz kongresem pod literą ef.
Ale jak to? nie rozumiem dalej - po tak świetnym wieczorze w ambasadzie z orzełkiem na szklanicach?
Ano tak. To pewnie niestety jeden z ostatnich tak bombowych wieczorów, gdzie więcej kobiet i mężczyzn na ef niż kurzu na podłodze.
Jezusie, naprawdę? Ale tacy mili przecież, ona i on zapewne, choć go nie znam, w sensie ta pani, co tam rządzi budynkiem. I mądrzy i światowi. On zapewne równie jak ona, choć się nie znam.
To im akurat nie pomoże, wieszczy Ana. Nowi im tylko zazdrościć będą, że tak popularni na Sanżilu i okolicznościach, i tym bardziej robić wszystko, by pamięć dobra nie została. Tak się już dzieje w tzw. tym kraju, to czemu tu miałoby być inaczej, smutno kończy Ana.


No comments:

Post a Comment