Kurczę, spóźniłam się! Mogłabym zakrzyknąć, gdyby to chodziło o kurczę jakieś, tymczasem wcale i bynajmniej nie, bo gdzie pies, a gdzie wydra.
Gdzie wydra to nie wiem, uśmiecha się Ana Martin, ale pies to ostatnio w kreszu. Zwanym fabryką. Po staropolsku można by zaryzykować nawet stwierdzenie: faktoria.
O tym właśnie mówię przecież, ludzkim językiem, a nie psim. Że tam to się spóźniłam. Bo daleko. W Braine l'Alleud, co za nazwa, trzymajcie mnie, ledwo przeliterowałam.
Dni otwarte mieli. Tak, w tej to fabryce dogów. Dogs' factory, macie z francuska.
To nie z francuska Ksenio, tylko z angielska. Fabryka dogów. I to nie gorących. Nie hot, co by było ot po francusku.
Serio, fabryka psów? A z czego oni tam robią, te pieski? włącza się Iwonek.
Nie robią, tylko urabiają co najwyżej na podobieństwo innych, wtrąca z przekąsem Roman. To nie fabryka piesków, tylko żłobek dla piesków, synku.
Żłobek? serio? nie wierzy Iwonek.
Ja też nie wierzyłam, więc chciałam na dni otwarte trafić, ale żem datę przegapiła.
Ksenia gapa, woła Iwonek. Ale my pieska nie mamy wcale, przypomina sobie nagle.
Właśnie, że mamy, ale tylko przez tydzień.
To damy go do tego żłobka pieska tego?
Nie, u nas będzie.
A ja chcę zobaczyć żłobek ten!
My też chcemy w sumie. To dopiero musi być dziwny widok, co?
Co mianowicie?
Sala pełna psów, które spędzają dzień pod dachem, by nie ubrudzić sobie łap w deszczowy dzień. Tak tu piszą w reklamie.
Co? uszom nie wierzę. To psy już nie wychodzą na złą pogodę?
Na pogodę pod psem czyly?
Nad psem deszcz, pod psem błoto, nie wszyscy chcą to widzieć na skórze w furze, rymuje Roman. Wolą zapłacić za pobyt psa w żłobku.
Ale co one robią w tym żłobku pieski te, domaga się wyjaśnień Iwonek.
Socjalizują, sylabizuję. A może socjalizuję, bo kto to wie.
Socjalizują się, jeśli już, uściśla Ana. Czyli uczą życia przez grę i zabawę.
Ale po co, dziwi się Iwonek. To one nie umio się bawić, pieski te?
Umieją, synku mówi się. Umieją, pewnie umieją się bawić same z siebie, ale niektórzy ludzie myślą, że jak się komuś zapłaci, to zdziała cuda niewidy. Dlatego są gotowi zapłacić 8 ojro za godzinę, by pies zsocjalizował się z innymi psami.
To w parku nie może? dziwię się.
Takie czasy, takie psy, takie żłobki. Szkoda, żeśmy się zagapili i nie dojechali na te dni otwarte. Zawsze się czegoś można nauczyć pożytecznego o czasach i psach.
I ludziach przede wszystkim.
No comments:
Post a Comment