Blic. Niby nic, a jednak blic na całego narobił kłopotów. Jak jakiś blickrig zupełnie, choć czasy nie te, nie ten język, nie ten kraj, nie Sanżil nawet. Za to Zawentem, Flandria i Rumuni - jak najbardziej. A konkretnie - jeden rumuński blic na lotnisku belż nasjonal. Blic pies. Emigrant. Pudel.
Co to blic, mamusiu;Iwonek widać nie miał historii w ekolu.
Blic? Blitz w pisowni Ksenio - błyskawica.
Po naszemu tu? douczam się.
Nie, gdzież tam, krzywi się Ana. To z niemiecka.
To po niebiesku, Ksenio przecież, no Ksenio, potwierdza Iwonek. Blic to po niebiesku pubel, tak tatusiu?
Nie synku. Blic to imię jednego rumuńskiego pieska, pamiętasz? Tatuś ci o nim opowiadał.
Tatusiu, to ten pubel, co uciekł panu bagażowi z bagażu?
Tak Iwonku, ten pudel, co uciekł panom bagażowym z luku bagażowego, bo przypadkiem otworzyli klatkę.
I ten, co biegał?
Tak, Blitz to piesek, co przyleciał z Rumunii, a potem uciekł na lotnisku Zaventem i błąkał się kilka dni po okolicy. I cała Belgia go szukała, a Flandria to już na pewno.
Serio, pytam?
Serio.
A po co ten piesek Rumun biegał on na lotnisku?
Właśnie, w czym mogło mu tu być lepiej niż w Rumunii?
Po co on leciał piesek ten w ogóle i wogle?
Państwo jego się przeprowadzali. Jego pan pracuje z naszym tatusiem, no i cała rodzina wsiadła po raz pierwszy do samolotu. Pudel wsiadł do klatki, klatka wjechała do bagażnika. W Rumunii.
Dziwili się nawet rodzinnie, że nie muszą tym irlandzkim samolotem lecieć, bo wydawało im się, że tylko taki zagraniczny u nich lata, ale okazało się, że jednak nie, rumuński też niejaki, i wszyscy razem, w tym pies Blitz, mogą sobie aligancko lecieć na nasjonala.
A tam co, na nasjonalu.
A tam chwila nieuwagi, otworzona klatka, i tyle go widzieli.
Kogo?
Pudla. O wdzięcznej nazwie Blitz, a kogo, niecierpliwi się Ana.
I co było dalej?
Dalej było wielkie szukanie. Zakrojone na szeroką skalę międzynarodową i międzyregionalną. Mianowicie piesek znał tylko rumuński. Lotnisko jest we Flandrii. Pan Rumun, właściciel pudla, zna głównie angielski. A na dodatek - nikt nie wie, co się stało, kiedy czmychnął i w jakim kierunku.
I co?
I udało się!
Znalazł się? Serio? mamusiu, znalazł się ten pubel Blitz, klaszcze w rączki przejęty Iwonek, a Groch cały rozpromienia. Nikt go do kosza nie wyrzucił wcale!
Pudel synku, pudel.
Tak, mamusiu, pubel. Wiesz mamusiu, jedna miła pani go znalazła, bo ten pan, co z tatusiem pracuje, porozwieszał kartki na samolotach i ona przeczytała. I zawołała publa tego. I on przyszedł i zjadł jedzonko i wypił wodę z butelki i już.
I już, faktycznie.
Cuda się zdarzają widać. I to błyskawiczne. Także na poziomie międzynarodowym.
No comments:
Post a Comment