Komisyjny Roman staje murem za prawdą też. Iwonek kiwa głową, że i on.
I Rita tak robi, i inne matki oraz ojce. I wielu znajomych na Sanżilu murem za prawdą. Wszelkiego rodzaju, w tym gramatycznego.
Ale co, jeśli prawdy nie ma? Jeśli zniknie, jak w spektaklu? wpada na świetny pomysł Iwonek. Ja ją zniknę!
Zamieciesz na przykład? uśmiecham się.
Pozamiatać, mamusiu? dopytuje Iwonek.
Nie trzeba synku. Już to niestety za Ciebie zrobili. Choć właściwie nie za ciebie, bo ty byś prawdy pewnie nie usuwał.
Kto mamusiu? ci panowie z brodami, co ich łapią panowie milicjanci? co mają czarne kręcone włosy jak chłopczyki z mojej szkoły numero trła?
Nie, nie ci. inni. Co niestety niewiele rozumu mają pod swoimi włosami. Z Polski są, a nie z Sanżila z twojej szkoły. A do tego inni ich słuchają.
I gdzie jest teraz prawda? Iwonek, jak widać, jest nieustępliwy.
W Brukseni, co Roman?
Oficjalnie jeszcze w Brukseni, przypuszczam. Owszem. Ale już niedługo.
Czyli Sanżil nadal bezpieczny, oddycham z ulgą.
A gdzie ona sobie pójdzie potem, ta prawda? bada Iwonek.
Hmm, synku, dobre pytanie.
A może poleci samolotem, marzy się Iwonkowi.
Kto wie, kto wie, zastanawia się na głos Ana. Bardzo prawdopodobne. W nieznanym kierunku.
Ciekawe dokąd, dodaje Iwonek.
Bardzo ciekawe, potakuje Roman.
A po co ona leci od nas? Iwonek nie ustępuje. Ta prawda ona?
Bo ktoś w Polsce A B I C nie chce znać prawdy.
Ale po co? dziwi się Iwonek.
Dlaczego synku, poprawia Ana z automatu.
Bardzo dobre pytanie, chwali pierworodnego Roman. Na które nie ma odpowiedzi, uzupełnia wypowiedź Ana.
Choć powinna być. Jedna jedyna przynajmniej. Jak ta prawda, co jej tu nam ubyło jakby. Szkoda wielka dla Sanżila i okoliczności.
Choć powinna być. Jedna jedyna przynajmniej. Jak ta prawda, co jej tu nam ubyło jakby. Szkoda wielka dla Sanżila i okoliczności.
No comments:
Post a Comment