Monday 15 May 2017

kożuch

Sanżil zwariował, oznajmia Ana Martin, wracając zdyszana z porannego biegu w ramach odprowadzania dziatwy.
Czerwona jakaś taka do tego.
Bo gorąco! 
Tymczasem słuchajcie, com z rana słyszała:
- Czapka, odzywa się po polsku taki jedne niedorosły mocno.
Jego tato zdziwiony patrzy po synu, to w niebo, to na niego znów, lat w liczbie 8. na oko, i nieśmiało próbuje: ale ciepło dziś.
Na to przedłużenie czapkowej matczynej władzy w osobie starszego syna: mama zawsze mu zakłada czapkę.
Ana w śmiech. Tamci nie wiedzą, o co chodzi. A Ana Martin po prostu obśmiewa sama do siebie pewien fakt
Mianowicie: po czym poznać polskie dziecko na Sanżilu?
Po czapce, odpowiadamy chóralnie z Romanem.
W zimie, wiosną i jesienią  - chroniącą od zimna, a latem od słońca. Dobrze, że przynajmniej wełnę zmieniają na bawełnę bynajmniej. Też wełna, ale jakaś inna, be. 
Ale zasada ta sama, podobnie jak Polska A B C i D - czapka to zasada. Polskość to zasada. Czapka to polskość.
A niektórzy to by jeszcze kożuch chcieli do tego stroju dziś dorzucić. Tako żem na fejsie podejrzała.
Pewnie się im z tradycja pogodową skojarzyło. A tradycja - święta rzecz w polskości. Wiadomo.
A potem, latem, też będzie na co narzekać, nie zapominajmy.
Mianowicie, że za gorąco.
I gdzie ta czapka od słońca się podziała?

No comments:

Post a Comment