Dzień dziecka. Dziewczynki i chłopca. Każdego i każdej, bo podobno międzynarodowy, choć znany jednakże i wręcz tylko w Polsce, twierdzi zawsze Ana Martin.
W Belgii raczej nieznany, a szkoda, bo niektóre i niektórzy próbują go uczcić. Po swojemu. Nie, i nie chodzi mi bynajmniej ani przynajmniej o prezenty z orłem, mieczem, krwią czy innym powstańcem, ani piękną pogodę, która w oczach polskich Sanżilaków i tak brzydka. Nie - o akcent bardzo międzynarodwy, międzyreligijny, multikulti i takie wymysły. Bo wszystkie dzieci nasze są - także te multi, pacz wyżej.
Chociażby takie siostry Uklanki. Czy są - po krakowsku, tszy - po całopolsku, trzy - po ortograficznemu. Każda jedna niedorosła, lecz już każda jedna wie, czego chce.
To jak Iwonek i Groch, wtrąca Roman.
No nie. Te panny chyba jednak bardziej. Bo nasze chłopaki by do Syrii same nie dojechały, z przekąsem komentuje Ana Martin.
A one? Same? Dzieci takie?
Owszem, prawie im się udało. Jedne z najmłodszych i najbardziej zdeterminowanych. Jedną złapali, druga nawiała. Jedna ma 14 lat, a druga - 16.
Cooo? ludziska, co to się dzieje?
Ano to, że 24 maja, w środę, kiedyśmy się to wesoło zabawiali na kreszowym przyjęciu, Uklanka Firdaous, i jest to imię prawdziwe, acz przedziwne i przepiękne w sumie, postanowiła ruszyć w trasę.
W długą?
Jakby nie było tak.
I złapali ją?
Jej nie. Póki co. Za to jej siostrę Jusrę - owszem, zatrzymano.
Na jakiej zasadzie?
Takiej, że sie zradykalizowała i namówiła młodszą.
Aha, czyly ją wystawiła?
Tak jakby.
Sama niby niewinna?
Nie bardzo, bo już zdążyła być w Syrii i obrócić wte i we wte.
Czyly rekutuje w naszych okolicznościach?
Jakby nie było. Sanżil uwaga!
Piękne mamy dzieci w tym roku!
No comments:
Post a Comment