Cha cha. A z rana pod szkołą słyszałam, jak bumcykcyk. W polszczyźnie nie najczystszej może, ale wyraźnej.
Roman twierdzi, że najgorsze są z kolei strajki, już nawet nie bo dzieciarnia w domu, ale robić na komisji trzeba, a dojechać nie ma jak, bo nawet żółte rowery znikają. I zawsze dodaje, że to się chyba jednak nie opłaca.
Cha cha znów. Bo opłaca się, i to jak!
Strajk?
A jakże. Paczcie no mi tu, jakie odszkodowania spłynęły na tego i owego.
I tę i ową, wtrąca się feministycznie na ef Ana Martin.
A ni, Ano, właśnie że obowiązują tylko formy męskie. W tym przypadku bynajmniej.
Strajk opłacił się mianowicie więźniom, co se siedzieli w, uwaga przepisuję bez błędów: w Leuze-en-Hainaut, na Sanżilu, w Ittre, Foreście, Nivelles i Jamioulx, wymawiajcie se, jak chcecie.
A jak im się niby to siedzenie miało opłacić. I strajkowanie.
Już tłumaczę. Rozchodzi się o to, że to nie oni strajkowali, tylko strażnicy, ci tam to...no ...
Klawisze, podpowiada Roman, obeznany za pan brat z prawniczym słownictwem, jakby z doświadczenia znał je doprawdy i zaprawdę.
Tak, klawisze. I jak oni strajkowali, rok temu to było, to więźniowie nie wychodzili z cel, a wiosna była, to warto zawsze. Ci, co nie strajkowali, ich zamykali na cztery czy czy puszki...
Spusty Ksenio, spusty...
...niech będzie. Zamykali cele w każdym razie, co oznaczało, że pozbawiali ich prawa do spaceru. I teraz ci zamknięci wykłócili się przed sądem o odszkodowanie.
Serio im zasądzili?
Serio.
Fju fju. Od 250 do 500 ojro na głowę, ale z ograniczeniem do 5 tysiaków lub 7,5., nie wiem, od czego to zależy, pewnie od celi albo sąsiadów z niej.
A ilu osób to dotyczy?
78.
No to brawo. Belgia płaci, tak?
Tak, państwo.
Państwo prawa.
To się nazywa strajk!
Opłacalno-wypłacalny.
No comments:
Post a Comment