Monday, 25 September 2017

fajterzy

Przyznam, że od takich wiadomości nie ma co zaczynać dnia, jeśli ten dzień miałby być udany i słoneczny w środku, a nie tylko za oknem.
No ale trudno, skoro takie infosy spływają ze świata w pierwsze jesienne dni, to co robić, spisuję.
Ciężko to idzie, ręka drży, widzi to i Ana, cała zapłakana z rana. No prawie, w koncu jużeśmy się na Sanżilu przyzwyczaili, że dzieckiem być nie łatwo.
I tym zapłakanym, co do szkół ruszyło z biedroną na plecach, jak dwulatek Groch, i tym, co nie ruszyło, bo je ojce z matką wywieźli. 
Albo się za gramanicą rodziło.
Okazuje się, że setka małych labelż i le też przebywa na wojnie. W Syrii i Iraku, a jakże.
No co wy, serio?
Serio. Ministerstwo podliczyło. Przetłumaczę na szybko, bo język zaraz mi uwięźnie w gardle: 29 maluchów urodziło się jeszcze na Sanżilu i w okolicznościach i za dziecka ich wywieźli; 70 już na miejscu, straszliwym, wojennym dodajmy. 38 to la, 42 - lebelż; o pozostałych 30 nic nie wiadomo. Do tego to są tylko maluchy i nastolatki - do tych, co mają powyżej 18 lat, nie sposób dotrzeć. Niby-dorośli, bo 18-letni, zmienili też status - z osoby na fajtera. Tak tak, takich młodocianych forejnfajtersów belż zliczono czech.
Poczekaj Roman, oni walczą tam? A nie lepiej im wrócić?
Wcale niekoniecznie walczą. Po prostu ustalono międzynarodowo, że są dorośli, czyly mogą walczyć, czyli kryminał, bandziory, więzienie itepe. Z automatu tak.
Niektórzy z dzieciarni wracają z rodzicami, niektórzy zostają. Nie od nich zależy ich los. No i piorą im mózgi, ile wlezie.
Takim malcom, boję się...
Takim malcom, owszem. 80% ma mniej niż 8 lat. 20% więcej.
To oni będą tymi fajterami?
Jeśli wojna się nie skończy i nie wyjadą - na przykład do Belgii, gdzie mają lub mogą mieć obywatelstwo - to tak, automatycznie zostaną uznani za terrorystów.
Ojej, to trochę straszne.
I do tego to niedokładne liczby. Nikt nie wie, ile dzieci umarło, zginęło lub zaginęło.
I co teraz?
Nic.
Wojna. Smutno i bez słońca.

No comments:

Post a Comment