Wczoraj wspominałam coś tam o Skarbku, że o mało co nie odebrał Sanżilowi tytułu najszybszej gminy świata - a już znów się należy zastanawiać, czy to dobrze, że się zlądowało tu, a nie np. w Anderlecht, Ixelles, Nivelles, Charleroi, Mons, Liège, Arlon, Virton czy Namur.
Przepisałam tak na ładnie nazwy w dialekcie tutejszym - z gazety, po literach - i zaraz poprawię na nasze, chciałam tylko, byście mieli wskazówkę jak z drogowskazu, jakbyście chcieli się przeprowadzić tam, gdzie was mile powitają.
Uchodźców i emi-imi. Jak my wszyscy w końcu, zdaniem Any, z Sanżila i okoliczności, bośmy się w końcu gdzie indziej rodzili. W polczyźnie matczyźnie mianowicie najczęściej. Ja przynajmniej, Ana i Roman, choć gdzie indziej.
Małe chłopaki już stąd.
Mogą nas powitac, ot co, są tu gospodarzami!
Albo zgłosić Sanżil do akcji powitalnej.
Rozchodzi się o to, że te gminy, komuny, miasta i inne miasteczka, bo nie znam ich wszystkie, wiem tylko na pewno, że to nie krainy - te to oto miejsca postanowiły, że nadadzą sobie tytuł: commune hospitalière.
Co na nasze oznacza ni mniej, ni więcej, tylko gościnną gminę. Czyly to, z czego słynie Polska A, B i C oraz D.
Słynie w swoim własnym mniemaniu, bajce jakiejś i ułudzie, legendzie idiotycznej nieznajdującej nijak odbicia w rzeczywistości - krótko i zwięźle krytykuje Polskę Ana Martin. Jak to ona potrafi dowalić.
Ana, co tak ostro, wypada zapytać.
Bo w Polsce żadna gmina nie jest gościnna, ot co. A w szczególności dla uchodźców. Nawet jeśli jeden z drugim prezydent miasta deklaruje, że przyjmie garstkę emi-imi, to są to odosobnione przypadki i obejmują znikome ilości osób. A w Belgii - proszę bardzo: olbrzymia akcja powitalna zatacza coraz szersze kręgi, komuny chcą tytułu gościnnej gminy. Ksenia, przypomnij jeszcze raz, które to?
Anderlecht, Ixelles, Nivelles, Charleroi, Mons, Liège, Arlon, Virton i Namur. Oraz Chièvres, Vielsalm i Huy. Bez błędów.
Można?
Można. I to wszystko akcja oddolna, obywatelska. Brawo labelż i lebelż.
No comments:
Post a Comment