Niby wolność nastała owszem, przez szkolnictwo nadana w godzinach 8-15.30, ale nikt jej nie chce jakoś, w tym najbardziej zainteresowani czyli Ana Martin i ja w tym nawet też dodatkowo.
Smutno jakoś bez tej dzieciarni.
I cicho.
Bo głośno już było, i to jak, przypomina Roman. Z rana. Przed świetlicą. Garderi.
Mina Romana jest do tego nieodgadniona, jakaś taka...smarkastyczna? Tak to się mówi
Też się nie cieszy.
Z płaczu tych dwóch małych płakusiów?
Nie cieszę, że sami zostali wcale a wcale. Dwóch takich.
-------------------
Dobrze, to by już tylko nie było, że cały czas do znudzenia o brukseńsko-walońsko-flandryjskich okolicznościach szkolnych tylko nadaję: napiszę, że my mamy dwóch takich, co płaczą właśnie przy kolasją kolektiw, a Belgia, lebelż oraz my, Sanżilaki, mamy także 500 i 2000 na oko. Też uczniów. Etudją. Szeroko pojętych.
Co? Kogo? Jak?
W Belgii naliczono 500 młodych lebelż i labelż też, choć raczej kobiety - la - mniejszościowo jednak, (sądząc po obrazach tiwi), gotowych do wyjazdu na wojnę, a kolejnych 2000 - już się szkoli w radykalizacji.
Czyli łącznie 2500 pojętnych uczniów. Takie to dane sprzedano rodzicom na początek roku szkolnego.
2500 gotowych na oko, uściślijmy. Szacunkowo czyly.
To ja dziękuję, zostanę przy moich dwóch, niegotowych wyszkolonych w płaczu. Ciężko, ale bezpiecznie.
No comments:
Post a Comment