Thursday, 1 March 2018

perturbation

Marzec, teoretycznie wiosna, kalendarzowa, bo nie astronomiczna przecież, heloł, to co, nikt tu już nie pamięta na Sanżilu czy w okolicznościach, kiedy to w Polsce D, niegdyś A B i C, topiło się tę, no jak jej tam, Marzenę? Co to ma być, jak mawia Iwonek, naprawdę myślicie, że Marzena to już tylko u fryzjera została na szyldzie, bo naprawdę jest Mariolą?
Marzanna, Ksenio. Marzanna. Faktycznie, dziś by nie popłynęła daleko. Lód na rzekach, lód na ulicach i lud też zaraz zapewne zresztą, w końcu 8 marca za pasem, haka już opanowana zresztą?  Ale o tym jeszcze będzie mowa.
Na razie o lodzie. 
Na rosole mamy lód mamusiu, na balkonie, pamiętasz?
Pamiętam.
Perturbasjon fransez, czytam na meteobelżik. Po prostu. I wszystko jasne.
Co Ksenio?
W pogodzie rządzi perturbasjon fransez. A w polityce - anglez. Tak bym to opisał opisowo, tak to zapowiada lesłar przynajmniej.
Perturbations, tak się to zapisuje.
Bo oto okazuje się, jakby wichury i wiatru marcowego było mało doprawdy, co to nam z rana głów o mało nie pourywał - to jeszcze szykują się liczne perturbations breksytowe. Mianowicie: Belgia, a tym samym wszyscy la i lebelż, stoi na czwórce, miejscu czwartym, jesli chodzi o negatywny wpływ breksytu.  Najgorzej - Flandria.
Gospodarka, panie?
W skali kraju oznacza to straty dla wywózki samochodów (14% produkcji płynie za kanał), chemii i leków (20%). 80% z tych to rzeczy produkowanych jest we Flandrii.
Więc ucierpią.
Ha, i co dalej?
Jest jeszcze import. I tu znów Flandria pobiera 87% całości płynącej zza kanału.
A Walonia?
Podobno ucierpi mniej, ale kto tam wie. Najgorzej wyjdzie drewno, kamienie i szkła; Brukseni gorzej będzie też, w samochodach i skórze.
Co można zrobić?
Nic. Szukać nowych rynków. A tak w ogóle - przeczekać perturbations. Fransez czy anglez - jedno i to samo.
Miną, jak wszystko. Wywieje je i tyle je widziano.
W łykend - będzie ciepło.
Bo to wiosna mamusiu!

No comments:

Post a Comment