Na zawsze w naszych sercach. Nie naszych, polskich, tylko belgijskich. Po angielsku. Ale szczerze, z samego serca, dlatego wszędzie zrozumiałe. Forewer in ałer harts, już nie raz to słyszałam w oryginale przez y spod głosu polskiego lektora na tiwi polonia.
Takie słowa wybrzmiały ostatnio na żywo. Z ust premiera Belgów do uszu amerykańskich żołnierzy. W samym hamerykańskim Nowym Jorku, który ma skrót NY, nie wiadomo dlaczego, ale tak leciało na pasku w tiwi belż, co to se go z tefałenu chyba pożyczyli normalnie. I Ana Martin na żywca przetłumaczyła, że to premier nasz ten tu z fryzurą, jak Roman, z drugim takim odznaczają Hamerykanów.
Za co, taki był mój wkład do tłumaczenia?
Za to, że tych trzech, choć tylko dwóch pokazują, obezwładniło w talisie z Brukseni do Paryża zamachowca.
Serio? nic nie gadali o tym na dzielnicy.
A bo to w sierpniu było, po Niemcach się błąkaliśmy autem i Ana po niemiecku nasłuchiwała, czy korek gdzieś aby nie stoi.
Korek stał i tak, kątempluję, a tak nie wiedziałam nic, co się dzieje na Sanżilu! rozpaczam i zazdroszczę tym, co na żywca to przeżyli.
I co tam się działo, w talisie, w tym miesiącu sierpniu? W pociągu francuskim, dla jasności, dokładniej czyly mówiąc, ale od nas ci on wyjeżdżał, co fakt to fakt. W dniu niedzisiejszym 21, jak w międzyczasie przemknęło po pasku?
Jeden zaczął strzelać, a trzech amerykańskich turystów go obezwładniło. Którzy przy okazji okazali się żołnierzami na wakacjach. Co widać po ich muskułach i kwadratowych szczękach, że to nie tacy zwykli turyści. tacy roślejsi.
Ja to się zastanawiam, czy to żołnierze, jak zwykle powątpiewa Ana.
A kto, głupieję. Skoro sami tak mówią i amerykański prezydent też?
Ściema, ocenia Ana. Szpiegowie pewnie.
A skąd by się oni tam znaleźli? zastanawiam się.
Szpiegowie mają swoje sposoby, śmieje się Roman. Dżejmsbond i te sprawy, przypominam sobie z młodości, no tak, cuda potrafił zdziałać i wszędzie być naraz. Fakt, że trochę bondowski ten zbieg okoliczności. Trochę podejrzane, że tak akurat na siebie trafili.
Moim zdaniem akcja się natomiast nie udała, bo oni mieli pewnie za zadanie wyeliminować tego zamachowca już na peronie, ale może jeden z drugim uznali, że służba służbą, ale toaleta, ubikacja czy coś, no i wsiadł im ten podejrzany i zaczął strzelać. Na szczęście nikogo nie zabił, natomiast żolnierze go - jak najbardziej capnęli i wydali Francji.
Tej tu naszej za rogiem, upewniam się?
Tej tu.
Gdzie też już medal zgarnęli z tej okazji, jak leci na pasku i jak tłumaczy Ana
Pięknie muszą wyglądać z tymi medalami, rozmarzam się. Chłopcy ułani jak malowanie, hej wojenko wojenko, jak babka nucili. Może i mi się kiedyś trafi taki bohater. Hameryka!
No comments:
Post a Comment