Wednesday, 18 November 2015

(354) selfi

Podobno selfi po polsku  - w Polsce A B i C, ba nie na Sanżilu i w okolicznościach - nazywa się całkiem inaczej. Całkiem wulgarnie i wręcz ordynarnie. Fuj, twierdzi Ana. I też na s. Z tym że ma słowo samo w sobie. No i treść, zazwyczaj tę samą. Z dzióbkiem.
Selfi, z e w dodatku Ksenio, też ma w sobie słowo "samo", tylko że po angielsku. Wszystko to samo, zgadzamy się. Wszyscy rozumieją. Niby wszystko łatwe i piękne. Tymczasem są i ofiary.
Są one, te ofiary, nasze. Lebelż. Może i sanżilowskie. Gdyby był już ten selfi, to byśmy wiedzieli dzięki dżipies czy innemu udostępnianiu danych. A tak to musimy czekać na słowo pisane, czyly aż prasa doniesie onlajn lub bezlajn, skąd pochodziła ofiara. Ta sama. Tak. Selfiego.
Ksenio, co ty pleciesz dziś. Jaki selfi, jaka ofiara.
Belgijska ofiara selfiego. Tak tak. Nasza własna, flamandzka lub walońska, bo raczej nie niemiecka. Lat 43. Stąd, ale mieszkająca w tej to, no, Espanii. W sumie zresztą może niemieszkająca, lecz prezydująca. Tak głosi słowo pisane.
Rozumiem dotąd, że chodzi o Belgijkę lat 43 rezydującą w Hiszpanii, tłumaczy sobie samemu - selfiemu - Roman. I co dalej?
Już mam, potwierdza Ana. Faktycznie doszło do wypadku. W Benidormie na skałach. To słynne skupisko hoteli w Hiszpanii. A wybrzeże tam górzyste, że hej.
Na plaży ten wypadek, dopytuję?
Otóż nie. Selfiki na plaży już się tak opatrzyły, że nikomu się ich nie chce już czy to cykać, czyto publikować. Tak samo - self - ta labeż. Myślała, myślała i wymyśliła. Ona albo on, wtrąca Ana. Wraz z nią był 38-letni Hiszpan.
Co uradzili?
Mianowicie że wejdą na gór szczyt, tam ustawią dzióbki i machną, co trzeba.
I?
I nie wyszło. A raczej wyszło, uszło nawet. Życie z labelż wskutek wypadku. Upadku. Ze skały tej.
A zdjęcie?
Ksenio, trochę głupio pytać o zdjęcie. 
Pytam, bo to by dopiero mogło zebrać lajków. Co chcecie, normalne się opatrzyło. Tylko specjale się lajkuje, a resztę  - co najwyżej hejtuje.
Brr Ksenio, ty też?
Ja nie, nie mam kiedy, szczególnie odkąd Groch nie sypia. Ale młodzież, w tym polska z Sanżila, tak działa. I marokańska. I portugalska. I inna, w tym nawet belż. Sama - selfie - widzę, co się dzieje, to co będę was oszukiwać.
Ale co z tą Belgijką? Już pewne, że spadła przez selfiego?
Niepewne. Na razie trwa śledztwo. Co mnie natomiast zastanawia, to medialna kariera tej wiadomości. Prawie że przebiła królową. No ale przyszedł łykend i Molenbeek. Resztę znacie. Albo nie znacie, jak ja.

No comments:

Post a Comment