T jak tokjo, to rozumiem, w sensie: widzę, że ty to ty, ale że ty to ly? Ty jak ljeż? I dlaczego nie te w ogóle? Wogle?
Nic nie łapiecie? Ja też nie, ale może Ana Martin mnie oświeci. Oj, narobiło się. Wszystko przez te logo, loga właściwie, olimpiady, teatry; już nie raz ostrzegałam Anę, że z tej sztuki i myślenia to niewiele nam dobrego przyjdzie. Nam jako Polakom i lebelż też! Dwa bratanki czy inne baranki.
Wieszczyłaś, wieszczyłaś i wywieszczyłaś. Ale to akurat z braku myślenia i kultury nastało, wiecie sami o co chodzi, 25 października i te sprawy, szkoda słów, ech, macha ręką Roman i zostawia mnie w punkcie wyjścia, mianowicie co ma ty do ly?
Ale bałagan, mówi zachwycony Iwonek.
Ty do ly ma tyle, że Ljeż to miasto kultury właśnie, gdzie jest wspaniały teatr, cierpliwie tłumaczy Ana. Co już nas przybliża alfabetycznie do t. Ten teatr ma logo, bo w dzisiejszych czasach bez logo czy też loga ani rusz. Musi być wizerunkowa widzialność i nie ma szans, by jakiś dyzajner jeden z drugim na tym nie zarobił. Chyba że akurat przestanie kochać dyzajn, jak tytuł książki fajnej, co ją właśnie stojący Groch z półki wyciągnął.
Ta moda się dopiero zaczyna i jeszcze jej kres nie nadejdzie długo, wieszczy z kolei Ana. Skończą się za to dobre pomysły, a że w dobie internetu wszyscy wiedzą wszystko - to plagiatować nie ma jak. I co tu robić, by być na topie. I o to właśnie chodzi w awanturze na linii tokjo-ljeż.
Plakatować logo? o co chodzi, chciałabym wiedzieć.
Plagiatować, czyli odgapiać.
Kto od kogo?
Japonia od Belgii. Tokjo od ljeż. Olimpiada od teatru. Wielkie pieniądze na sport przeciwko małemu budżetowi na spektakle. Dawid z Goliatem. Tak to widzę. Biblijnie, Ana, pięknie. Ho ho ho, pięknie mamusiu, potwierdza Iwonek.
Wytłumacz teraz mi, a nie Romanowi, dopraszam się. Tak mamo!
Już się robi. A więc teatr w Ljeż miał swoje logo. Bardzo ładne te/ty z kropkami. Czarne na białym i czarno na białym gołym okiem widać, że ładne. A olimpiada w Tokio nie miała logo, za to Tokjo to tokjo, więc też ma prawo do ty/te. No i jakaś wielka firma dyzajnerska wymyśliła je. To logo.
Rozumiem! Skradli te z ljeż?
No właśnie, aha, potwierdza Iwonek.
Awantura polega na tym, że logo to logo, może i skaradzione, może nie. Dyzajn to jednak ideologia. Każdy kit wcisną. Jak embieje z tiwi, wtrącam. Właśnie. I choć logo z tokjo jak czarne na białym przypomina to z ljeż plus kolory, ci z tokjo się tłumaczą, że to nie to samo wcale a wcale, ciągnie Ana.
A nie?
No więc to chyba to samo z inną ideologią.
A jaka jest ona, ta idełologia? Ta druga, nie nasza belż.
Mianowicie, że ty to te, owszem, ale że pan projektant nie zaczął wcale od ty/te, tylko od kolumny. Też z te. Ta kolumna symbolizuje różnorodność.
Ojej...zapiera mi dech. Pięknie powiedziane, ale...dlaczego? Nie wiadomo. I nie musi być, co gorsza. Kropka czerwona to bijące serce plus odniesienie do flagi Japonii, a samo te czy ty - to także angielskie słowa tumoroł i tim.
Ana, w głowie mi się kręci od tych znaczeń, protestuję. Ojej Ksenia, ojej, uwaga, przejmuje się Iwonek. Kochany on ci jest. Jakie serce? jaka kula? jaka flaga? no i jaki angielski? A przynajmniej w ty/ly z ljeż ty to był teatr i tyle?
Tak naprawdę nie odgrywa to większej roli, pojawia się Roman. Tak naprawdę rolę odgrywa tylko fakt, czy to się sprzeda czy nie. Pieniądze pieniądze pieniądze. Olimpiada to wielki biznes i jak się nie wytłumaczą odpowiednio, to zapłacą nam tu. Lebelż i kulturalnym Polakom? Tak. Chyba.
Brawo, to ja się cieszę! Widzicie, mówiłam, że i po 25 października zaświeci słońce. Że jeszcze nadejdzie piękny listopad i że nie ma co się martwić na zapas. Dla kultury jescze nie wszystko stracone, jak widać! O tetarach pisza, co tam, że o logo, skoro się słowo pojawia. Z ty czy ly, ważne, że tym to sposobem ljeż stało się nagle popularne. Na topie.
Jeszcze ljeż zostanie drugą Japonią! Jak Polska omalże kiedyś, podpowiada Roman, ale to było na długo przed 25 października. Ale i tak świeci.
No comments:
Post a Comment