A to ma pani szczęście, że dziś pani przychodzi, bo nie było mnie przecież do wczoraj. W południe wróciłam, autokarem, ale nie sindbadem już, o co to to nie, już nigdy przenigdy z nimi nie pojadę, zaraz pani opowiem, jak to z nimi do uzdrowiska się wybrałam.
Bo ja z sanatorium wracam. Piękne miejsce. Polanica. W górach. Tak, wie pani? Aha, stamtąd pani? Bo ja spod Tykocina, też pani wie. No proszę, wie pani, a od tej Polanicy to przecież daleko.
Z koleżanką byłam, zasłużyłyśmy sobie na to po tym wszystkim, co ja w prywatnym życiu przeszłam ostatnio, nie opowiadałam chyba pani, dawno pani nie było. Gdzie? W Polsce na wakacjach pani obcinała, to trochę odświeżamy tylko, tak? A kolor pani chce. Chce, widzę, że chce, no ale jak się ma obudzić, to może faktycznie lepiej nie. Bo my to takie matki polki jesteśmy, mój ma 16 lat i w moim łóżku spał, jak mnie nie było teraz, wyobraża to sobie pani.
Co, nie obudzi się, zmęczony katarem? No to już, 10 i 32 zmieszam, skoro pani chce jasne. Jak pani dam to, co ja mam, to pani włosów za dużo wyleci jeszcze, a że nie za gęste pani ma, to szkoda. Przed świętami się umówimy, to zrobię pani takie refleksy, chyba że pani do Polski zjeżdża. Nie zjeżdża? To zapisuję. 22 o 10. Numer żeesemu?
Aha, ale tym sindbadem topani niech do Polski nie jeździ. Jak ja ich obsmaruję! Niech pani sobie wyobrazi, że spóźniłyśmy się trzy minuty. Trzy! A to tylko dlatego, że korek był wieki no i ten mój gnał, ale rady nie dał. Podjeżdżamy, a ich nie ma. Dwie pasażerki bylyśmy, a tych nie ma. Dzwonimy więc, a ten kierowca sobie pojechał! Do Polski ruszył normalnie, nawet kwadransa nie poczekał.
I co panie zrobiły.
Nie będę nawet mówić. Taksą do Antwerpii musiałyśmy lecieć. 150 ojro żeśmy dały. Kierowca leciał z 180 na liczniku, sam mi pokazał. Ale zdąży. Udało się.
Czyli dojechały panie do Polski!
Tak, ale na pokładzie też dziadostwo samo. Gdzieś na starej granicy staliśmy z godzinę i w Niemczech co dwie godziny przystanek normalnie. Za to potemwspaniel było i wróciłam jak nowo nardzona, po tych moich przygodach, co pani chyba nie opowiadałam. CZy opowiadałam?
Nie.
Teraz czekać z farbą trzeba, to opowiem. A ta druga klienta to co, wyszła?
O, wróciła. Widać do bankomatu tylko poszła. Jezu, a toż to Baśka! Razem do klasy chodziłyśmy! Baśka, siadaj no, pani z farbą czeka, to cię obetnę.
O, tu gazetki nowe, proszę. Obudził się!
A tobie Baśka opowiem ci zaraz, jak żem sindabedem jechała. Nie biez ich, fatalnie! Ale uzdrowisko wspaniałe, 50 ojro na dzień, trzy zbiegi w cenie, a jedzenia tyle, że nie przejesz! Tylko sindbadem nie jedź!
No comments:
Post a Comment