Thursday, 9 June 2016

(438) u Portugalek

By wiedzieć, co lud myśli o strajkach, a lud to różnokolorowy i prawdziwie brukselki, czyli nikt sie nie urodził w Belgii: wystarczy więc w tym celu posłuchać dyskusji w piekarni u Portugalek, oznajmia Ana. 
Z udziałem mnie - Any szumanowej; Grocha - szumanka z urodzenia, ale ten ci to nie wybierał, tak mu przypadło po starych; Portugalki tej wesołej, wzrostu metr 40 - sprzedawczyni, przybyłej z Lizbony przed 8 miesiącami, bo tam pracy njet; oraz Sprzątacza, koloru czarnego w jaskrawym zielonym garniturku, 2 metry chłopisko jak nic, dla odmiany. 
Tak sobie we troje komentowaliśmy na luzie rzeczywitość, ciągnie Ana; nie kongres nawet, bo jakoś to nie dla nich chyba jednak, polski u niektórych na Sanżilu wciąż słabuje, więc te strajki wjechały, i oto na co wyszło.
Sprzątacz pyta, czy Portugalka strajkuje. Ona nie rozumie, bo mimo że oba języki blisko, portugalski i belż, to jednak Ana nie raz i nie dwa się swoim łamanym brazylijskim posłużyła, by jej życzenia klientów objaśnić, w rodzaju: kupe czy nie kupe. Chleb, nie kupa. 
Tym razem ona jednak nie rozumie, bo przecież jest u kogoś, czyli u Lili cycatej niejakiej, na stałce, to gdzie ona strajkować będzie. Sprzątacz nie rozumie tego układu z kolei - więc ja na to, Ana, przytacza Ana, że madam robi w priwe, a priwe nie strajkują  tylko skrzętnie robią właśnie, i jak stiba nie ma, to na rowerze do pracy zasuwają, albo piechotą, a nie skarżą się, że autem trzeba.
Na to Sprzątacz, po aaa! aaa! bierze się za Anę, i widząc, że ta z kompem pomyka,  pyta: a madam pisze? Ana na to, że pisze, owszem. On: a strajkuje? Ana: nie, bo jestem frilans. Frilanserką po polsku, wolną strzelczynią, bo kobieta to przecież, i kongresowiczka dodatkowo, no ale po belgijsku to se la może postawić co najwyżej. Więc Ana la stawia dobitne, co jednakże nie wpływa na poziom zrozumienia jej sytuacji życiowej. Bo Sprzątacz ani be, ani me, słuchawkę se tylko z ucha wyjął, i dalej: czyli co? Ana na to, że sama sobie szefową. Że może strajkować kiedy chce, bo nikt jej nic nie może narzucić. Po prostu nie pisze, taką formę strajku obiera ona, Ana, a strajk przybiera tym samym, tę formę.
Na to pan: aaaa! rozumiem! andepądąt!
Ana, że widać tak. 
Sprzątacz nieśmiało: se difisil?
Ana na to, że nie difisil, bo ma Romana, co to na to robi na Szumanie. Ale że najbardziej podziwia takich ludzi, jak pani Portugalka, co to zawsze wesoła, a pewnie od 6 na nogach, jak my zresztą, ale mniej wesołe, no i nie przy piecu rogalowym. Sprzątacz potwierdza, że madam naprawdę jest trezaktif. Z uwielbieniem w oczach. Aż mu się szklą, tak Ana.
Może jest to początek pięknej historii zresztą, zobaczymy. Może coś z tych strajków wyjdzie tym samym. A pani Portugalka podsumowuje najlepiej: co ja będę strajkować. Ja tam swoją pracę lubię!

No comments:

Post a Comment