Tuesday, 21 June 2016

(444) rojalty

Ktoś musiał być pierwszy. Któryś król albo królewna, jeśli chodzi o wysoko urodzonych. Krótko przebiegło mi przez myśl, że może to będzie u nas w okolicznościach w Brukseni Tysiącu, ale jednak ci zza kanału nas ubiegli. I pierwsi poszli do gejów. Może w kwestii zebrania głosów na wybory lub breksit, może prywatnie. Kto wie.
Zza kanału na Molenbeku?
Ależ skąd, że się żachnę, mowa dziś o wysokich sferach, gdzie Krym, gdzie Rzym, a gdzie Molenbek z Lakenem. Chociaż Laken tez królewskie, sama byłam u królewny w szklarni, to wiem na pewno.
Tu jednak chodzi o kanał angielsko-francuski, niebieski pasek na mapie. Czanel lub szanel. Który mógłby symbolicznie zabarwić się na tęczowo lub co najmniej różowo. W ramach tolerancji. Której wybitnym przejawem było pojawienie się królewicza na okładce pisma dla tych tam tego panie, no dobra, wypowiem to wprost: gejów. Homo. Zwanych często gorzej i brzydziej, choć to nieładnie kogoś wyzywać, gdyż samemu i samej można się tak nazywać, samemu nawet prędzej, wyjątkowo nierównościowo. Ponieważ niedaleko pada jabłko od jabłoni, jak wiemy.
W każdym razie temat jest niełatwy, co widać po wstępie. Zawiłym. Za to teraz wprost: na okładce magazyny dla gejów w Anglii ukazała się roześmiana twarz następcy tronu.
I co, wzrusza ramionami Roman.
Jak to co Roman, przełom! Prawie jak kopernikański! 
Roman, toż to geje są od zawsze, oprócz Polski D, gdzie o niczym takim wielu nie słyszało, króle też, ale dotąd jakoś się nie połączyli razem!
Oficjalnie oczywiście, bo nieoficjalnie łączą się od zawsze w jedno.
Oczywiście, Iwonek pozwala sobie na użycie ulubionego słowa.
Oczywiście i rzeczywiście, jak się zastanowić, to rzadkość, przyznaje Roman. Aha, widzę. Okładka już na pierwszych stronach już i w Belgii.
Ale im nakład wzrośnie, chrząkam.
W słusznej sprawie odczarowywania mitów, więc wyjątkowo popieram takie zabiegi, na to Ana. Bo widzę, że królewicz opowiada się za eliminowaniem przejawów rasizmu, wszelkiej dyskryminacji, nielubienia kogoś za wygląd.
Co na to dwór królewski w Belgii? Nabrał wody w usta i szykuje odpowiedź, że zgadnę?
Milczy bez odpowiedzi raczej. Zamiast dworu wypowiadają się za to znawcy haj-lajfu. I twierdzą, że w Anglii było to bardziej naturalne.
Dlaczego?
Bo królewicz dorastał w środowisku, gdzie geje byli wszędzie. A w Belgii tak się nie dzieje. I nie wiadomo, kto miałby się wypowiedzieć.
To jak, w Anglii na dworze wszędzie, a w Brukseni i okolicznościach nie, dziwię się?
Właśnie, Ana uśmiecha się zagadkowo. Dobre pytanie. Dlaczego tak mówią?
Dodając, że w tysiącu lub Lakenie nie miałby się kto wypowiedzieć?
A to to już w ogóle ciekawe...znaczy się, na dworze królewskim nie ma gejów? Bo ze śmiechu pęknę, pęka ze śmiechu Roman.
Ale na niby tatusiu, niepokoi się Iwonek. Nie pękniesz, co?
Nie pęknę. Na razie. Pożyję, to i dożyję może, aż polska królewna się pojawi na okładce.
O, to by była równość dopiero, marzy się Anie. Polskie pochodzenie - katoliczka - dzieci - mąż - i okładka dla lesbijek. Ech. Za naszego życia to już pewnie nie, ale może chłopaków naszych? Gejów lub niegejów?

No comments:

Post a Comment