Wednesday, 29 June 2016

(449) fo sząże!

Słuchamy miłej i wysokiej. Z otwartymi buziami. O sądach, grefach i komunach jest to opowieść. Przypomnę: przekroczona prędkość. Sąd wzywa. Mandat i inne kary.
Jakie?
O tym miła i wysoka.
Zawezwali mnie na 23 grudnia.
O, akurat Groch rok kończył z wysypką ospową na twarzy, wyrywa się Anie.
Poszłaś?
Ależ skąd. Prawniczkę wysłałam, i dobrze, 8 godzin tam kiblowała. Zasądzili 1200 ojro, w tym 300 w nawiasach. No i 10 dni bez prawka. Dali dwie opcje: 10 dni pod rząd i 5 łykendów.
Łykendy lepiej, twierdzę?
Też się dałam na to złapać. Bez sensu. Tak by 10 dni minęło i ani bym się obejrzała, a tak musiałam czekać na wyznaczenie dni przez sąd, no i zdać prawo jazdy. 
Myślałam, że już mam wróbla w garści, a gołębia na dachu, a to nic nie było, jak się okazało w maju, czyli pięć miesięcy później.
Wysłali mnie do grefa. Oczywiście gref czynny rzadko kiedy. Przyszłam na 8.30, 8.25 nawet. Myślę se: będę pierwsza. Podchodzę, oczy przecieram: kłębiący się tłum. Otworzyli drzwi, nerwowo wpadliśmy. Jak to zobaczyłam, myślałam, że po mnie, na szczęście tacy, co ja, mieli pójść na pięterko, zdać prawo jazdy i z papierem do komuny. Co zrobiłam.
Polskie miałaś, czy belgijskie, chce wiedzieć Ana.
Polskie, co ich zdziwiło. Madam, wu wiwe isi! Fo sząże!
Ale masz prawo do polskiego prawa. Wszelkiego, w tym jazdy. Roman mnie uczył, że już jest od dawna taka dyrektywa i tylko nieuki jej nie znają.
Teraz to już wiem sama. W każdym razie lecę do komuny, bez prawka, a w komunie: dobrze, damy pani papier, madam, ale trzeba kopię prawka.
Ja na to, że nie mam, bo kazali w grefie zostawić. 
Ona, że nic zrobić nie może.
Ja, że gref teraz zamknięty i co robić, skoro ja pracuję, a godziny otwarcia grefu są kosmiczne.
Madam patrzy.
Nagle, ja przytomnie, co sobie chwalę, oraz podstępnie zarazem: może by tam zadzwonić i niech prześlą faksem?
Madam w okienku na to: to jest myśl!
Zrobili, dokonali, wyszłam po godzinie.
Z papierem.
Z tym papierem udałam się znów do grefa. Po pieczęć. Oczywiście już innego dnia.
Po czym ze zdjęciem, podbitym papierem i opłatą do komuny po tymczasowe prawo jazdy.
Które dopiero co byłam odebrałam. 
I mam chwilowo. Z zakodowanymi łykendami.
Ale wyobraźcie sobie, co mnie teraz czeka? Teraz czeka mnie droga odwrotna. Żeby to wszystko pozdawać, popłacić.
No i kazali wyrobić nowe prawko belż. Kolejne 30 ojro pójdzie
Ech, drogie 37 km.

No comments:

Post a Comment