Tuesday, 10 January 2017

łapanka

Teraz pozostaje już tylko kwestia akumulatora, podrzuciła temat Ana, jak żeśmy się w sobotni - pokrólewski - ranek uporali już z kwestią akumulacji śniegu.
Jak to, budzi się powoli Roman, nie to, by chciał, ale dzieciarnia powyżej ósmej nie dośpi, to i zwlec się musi.
No bo zimno od tygodnia, zaczyna niewinnie Ana Martin. A Groch z Iwonkiem dzielnie wczoraj kierowali autem na parkingu. Jak się po Ksenię na nasjonala podskoczyło i czekało. Może i zapomnieli potem to i owo wyłączyć, kubusia z płyty przykładowo, dodaje jeszcze bardziej niewinnie. A rodzice, to jest ja, i ty, nieobecny, ale zawsze rodzic, nie sprawdzili. To może i akumulator leży i kwiczy.
Ana, a dlaczego nie sprawdziłyście?
Ano nie wiem, duma Ana.
Ano, nie wiem, dlaczego Ana, skruszonam.
No i co teraz będzie?
Łapanka na ulicy! Jak w wakacje.
Co w wakacje łapałem?
Pamiętasz Iwonku, jak pan nad morzem auto nam kablami ratował? To i dziś takiego pana musimy znaleźć, by pojechać do jednej cioci.
Tego samego łapać będziemy? dziwi się iwonek. A to daleko nie było, to morze?
Daleko, prawda.
To może inny będzie jechał ulicami z kablami i go złapię o tak?
Może, jak ma opony śniegowe. Bo my chyba nie.
Co, to opon też nie zmieniłyście z Ksenią? jak żeście umówione były? Roman ma taki szok normalnie, że aż z łoża wyskakuje i to od razu przytomny nawet.
No nie, jakoś nie.
I jak teraz pojedziemy gdziekolwiek, denerwuje się Roman.
Roman, spokojnie, uspokaja Ana Martin ślubnego, coraz to starszego, to i nerwowszego,  po tych czech królach zresztą. Dokładnie i wnikliwie przestudiowałam prognozę pogody i widzę, że ta akumulacja 1-2 cm to maksymum opadów na razie. Nie ma co zmieniać. Opon czy trybu życia. A te resztki to do nocy rozjeżdżą i na woluwy aligancko się zajedzie.
Zaprognozowała i rację miała, bo dziś już tylko deszcz nasz brukseński.
Wóz trochę brudny stoi tylko, ale wiadomo, jak to na Sanżilu, cudów nie ma, nawet w nowym roku.

No comments:

Post a Comment