Wednesday, 4 October 2017

pur le fam!

Stoimy se z Aną Martin wczoraj na Szumanie, jak przykazał, nie bóg żaden na pewno, nie bogini nawet, już prędzej Ana Martin właśnie sama i osobiście, bo to ona ten protest zwołała tu na miejscu, przy wydatnym udziale przeróżnych feministek czarnoprotestowych na ef, w tym Wezembekowej.
I ta to Wezembekowa poszła nam na policję, załatwiła co trzeba, na 12 nas umówiła, a policja lapolis przyklasnęła, bo tak pokojowych marszów, jak nasz czarny, często nie widują, więc czemu nie, moje panie, prosimy częściej wręcz.
Inaczej to było, protestuje Wezembekowa. Nie składałaś Ksenia wniosku, to się nie mądrzyj. Więc robi się to tak, notuj pilnie, bo na pewno jeszcze będziemy składały je nie raz, wnioski znaczy się: najpierw piszesz do burmiszcza albo burmiszczyni komuny, że chcesz protestować. Potem w internetach wypełniasz papier, co to nie jest papierem, bo wiadomo, elektronika. Potem on to klika na tak lub na nie, ale w przypadku czarnych protestów wiadomo, że na tak, bo  - pacz wyżej - pokojowo to się odbywa, aż miło oku popaczeć. Potem to leci internetowo do lapolis, która znów kilka na tak lub na nie, ale wiadomo, pacz wyżej.
Gotowe.
I tylko jedno się wymsknęło spod kontroli, że pozwolę sobie wtrącić, chrząka z boku Ana. Mianowicie, ty wezembekowo sobie gdzieś tam wyleciałaś, nie rajanem, bo na dobre cię nie było, a my, czarnoprotestowe, zaczęłyśmy się zbierać od południa. Mniej nas było, za to mocniej, zdecydowanie. Nawet żem się nie zdziwiła, że lapolis njet, myślę se: tak nas już dobrze znają, że pozwalają manifestować bez siebie samych.
Stoimy więc i krzyczymy, echo się niesie na wysokie komisje i rady, że hej, w miarę jak Rita odkrywa talenta muzyczne i wali w bęben chyłkiem wyniesiony z dziecinnego, a wcześniej własnoręcznie przez Romana z ulicy - i krzyczymy: wol-ne Pol-ki! sol-sol-solidarite! i inne, same se, ludziska robią fotosy, prasa się uwija.
Wtedy nadjeżdża lapolis. Panowie ci sami, co zawsze, znaczy się: bardzo mili. I ten główny, w zielonej kurtce, co się to zawsze w niej tajniaczy, a nie w granatowym ałtficie, jak by przytsało, pyta się Any, co to stoi opasana flagą z Polski D prosto, strajkowo-kobiecą: madam, se a kel er, votre manif?
Ana na to, z najmilszym uśmiechem, a druga na N obok pomaga wydatnie miłą buzią też, że o 12, jak zawsze. A midi, mesje.
A on pokazuje papier, bo elektronikę se wydrukował, i mówi: hmm, a ja tu mam, że o 13!
Ana na miło: oj, oj, ale nam przykro, on e tre dezole wremą!  
Tajniak: sawa madam, sawa. Donk se kła le plą? Isi sur Sziman e apre lambasad?
Ana: sesa mesje. Tus onsombl! Pur le fam!

No comments:

Post a Comment