Friday, 23 May 2014

(186) rozmiary

Szoping. Lubię, a co. Nie wolno? Nie uwierzę, że nie chodzicie. W Belgii, a na Sanżilu to już stuprocentowo, nie ma co prawda fajnych galerii, ale człowiek orze, czym może, więc kupuję pod gołym niebem. Tylko co pójdę, to rozmiary nie te. 
Teoretycznie i praktycznie powinnam wchodzić w 38, które w sensie rozmiarowym nie leży pomiędzy 37 a 39, lecz 36 i 40, i  - jak mi ktoś kiedyś wyliczył, tabela w twoimstylupani chyba - mam wręcz idealne warunki, by nawet bez przymierzania od razu w nie? je wskakiwać. 38. Na ślepo i bez patrzenia, pierwsza w kolejce do kasy, co się liczy szczególnie w czasie wyprzedaży. Tak było jeszcze całkiem do niedawna, czyli do wyjazdu na stałkę do Brukseli. A odtąd gorzej.
Co coś wypatrzę, to tu ciśnie, tu odstaje, tu wystaje, a tu nie dosięga. Nie dostaje po krakowsku. Normalnie jakbym nie była sobą. Na wieszaku to jeszcze jako tako wygląda, ale na mnie - już zupełnie nie. Tymczasem się nie zmieniłam bynajmniej, owszem, najpierw przytyłam na tych fryturach, ale potem przyszło bieganie za Iwonkiem i już wróciłam do normy. Która jednakże okazuje się nie być normą w Belgii, a przynajmniej w Brukseli tysiąc, gdzie na lub przy Nowej chadzam po szopingu.
Patrz Ksenia, może to jest odpowiedź na twoje problemy, woła Ana Martin znad gazety. Zobacz sama, donoszą, że w Belgii zmieniły się sylwetki. W 25 lat. Czyli co, lebelż wypięknieli nagle? Jak najpiękniejsze róże w gali edycja polska? Nie, tylko się tu uwypuklili, tu spłaszczyli, no i w rezultacie stare rozmiary nie przystają do nowych wymiarów. 
Ciekawe obserwacje, faktycznie. Jak oni to policzyli? No, grant dostali, to policzyli. W Gencie o nazwie Gandawa na uniwerku. Do tego policzyli w tym drugim języku, ale do francuskich też się odnosi. Zmiany między 1990 a 2014. Nie wiem, jak to liczyli, czy co roku opasywali jakąś grupę centymetrem krawieckim, po przymierzalniach ich gonili, ale wynik jest. 
Jeszcze bardziej ciekawe, że lebelż żeńskie zmieniły się bardziej, niż męskie. Właściwie wszędzie, co wiele tłumaczy zakupowo, ale nie wszystko. Po kolei:  w 2014 r. labelż kobieca, taka zwykła, pierwsza z ulicy dorosła babka, ma w płatrinie, czyli piersiach, albo pod, tu Ana nie jest pewna, 2 cm więcej niż ta zwykła z 1990 r. W talii, co do której położenia nie mamy wątpliwości, 5 do 6 cm więcej. W biodrach też na plusie, o 2. Udo szersze też o 2, za to dobra wiadomość w aspekcie długości nóg, bo te dłuższe o 2,8 cm. Albo inna metoda mierzenia, ale niech im będzie. Średnio analiza mówi tak: wypuklejsza góra, bardziej płaska pupa, bardziej wypięty brzuch. Jakby głodowały normalnie, chyba że to ciężarne były oczywiście. 
Za to średni, zwykły belż męski nie zmienił się tak bardzo. Piersi te same, płaskie. To by dopiero było niespotykane! Talia o 2, biodra też zgrabna dwójeczka. Nogi ani krótsze, ani dłuższe, króluje bylejakość. Tak samo w 1990 r., jak i w 2014. 
Ana mówi, że teraz mają zmienić to moje 38 na nowe. W 2015 r. Wtedy pojawią się podobno nowe ubrania, tabele, a nawet piktogramy, czyli nie wiem co. Ale przecież ja sama widzę po tych rozmiarach jakichś takich niehalo, że już je zmienili! Chyba na Nowej wykradli dane z grantu? Bo 38 już nie moje. Nie na darmo w niedzielę mówią, że na tym zachodzie, to nic nie można dostać i że jak na prawdziwe zakupy, to tylko do mokotowa lub tarasów w Polsce.

No comments:

Post a Comment