Thursday, 29 September 2016

manif

La manif. Co? manif. To skrót taki, no przecież. Od manifestacji. To po francusku i belż, przypominam.
Czarny protest brukseński jednak w przyszłym tygodniu, wpada mi w słowo Ana Martin. Dziś tylko akcje przygotowawcze. Malowanie koszulek, transparentów i wymyślanie haseł. Na własną rękę albo w grupach. W pracowniach, szkołach, biurkach w pracy. By wszystko było gotowe na poniedziałek, czeciego. Trzeciego. Października, bo to październik już, heloł! Jesień na całego.
Jesień, a jakże, jesień, tak więc manify wszędzie, nie tylko polskie, ale i sanżilowskie, lokalne i okolicznościowe. No co macie takie miny, wiodę wzrokiem po Anie i Romanie, bo dzieciarnia już w instytucjach. Trzeba wyjść poza Polskę D! Dzieje się i na dzielnicy. Sezon strajkowy rozpoczęty.
Przecież żeśmy nie zapomnieli, broni się Ana Martin. Fakt, jakby mogła, przecież sama że z rana zastanawiała się, czy na obiad do strajkującej szkoły lepsze ńoki, makaron czy jednak banan i zwykła buła zwana dumnie tartiną. Stanęło na bananie z czubkiem koniecznie i suchej bagiecie, czyly bez masła. Do tego mleko z rurą. Obiad cacy jak malowanie.
A co to się pod szkołą działo o tej 8.15, mówię wam, ociera pot z czoła Roman, choć już zimne jesienne wiatry wieją przez Sanżil. Pchał się, to i spocił, rozumuję w duchu. I tak też było podobno: tłum, krzyki, przepychanki w językach obcych oraz rodzimych. Wszyscy rodzice naraz próbują wepchnąć dzieci w wąskie gardło drzwi. Niektóre dzieci wracają oczywiście, jak to dzieci, bo czegoś zapomniały powiedzieć. Dobrze, że Iwonek akurat sobie o swoim zapomnieniu przypomniał za późno, gdy już nie było odwrotu, bo dyrektorka odcięła nogą drogę odwrotu.
Garderi strajkuje z rana, czy po południu też?
I tu, i tu. Pół dnia urlopu, jak nic.
A kuchnia?
Oczywiście. Jedyne, co dobre, że może wepchną w Iwonka banana.
Są plusy więc.
Na czym polega ten strajk? Kolej, tramwaje? Dudu i dandaje, by posłużyć się językiem Grocha, który to dziś o 5.55 zastrajkował i wstał na manifę chyba?
Miał polegać na niejeżdżeniu pociągów, esensebe czyly, ale skończyło się, że ci jednak ruszą, natomiast stanęli co poniektórzy ze stibu. Nasze linie jakoś tam się jeszcze turlały, w dół mają w tunelach, ale reszta to różnie.
To po co ten strajk?
By pokazać, że trochę dużo tych zwolnień. Był katerpilar, tez iengie. Słaby sezon.
Ale co się robi, by pokazać niezadowolenie?
Przypadkowo dosłyszałam pod szkołą, chwali się Ana. Jeden ojciec innym tłumaczył. La manif, la manif mówił. No wiecie, syndykaty organizują i płacą. Jak to, oni na to, widać nieobeznani jak my. Ano tak, że albo idziesz do pracy i robisz, albo nie robisz i płacą ci syndykaty, czyly związki.
Czyly tym z garderi i kuchni związki zapłacą?
Dokładnie tak.
To superrozwiązanie, cieszę się. Czy w Polsce D o tym wiedzą? Zaraz napiszę, gdzie trzeba, to wspaniała wiadomość na czeciego! 

No comments:

Post a Comment