Wednesday, 28 September 2016

obywatele

Wos. Nie włos. Nie wrzos jesienny. Wos, taka lekcja w zamyśle obywatelska dla młodzieży. Której zabrakło w Polsce D, natomiast przybyło na Sanżilu i w okolicznościach.
Za moich czasów już był w zaniku, wos ten jeden, ale dawniej, dawno dawno temu czyly, jak młoda była nawet Ana Martin, to akurat się zmieniła polityka, wprowadzili wos na nowo i przydawało się toto. Jak to szło w rozpisce? Wiedza o społeczeństwie.
Durniśmy byli, żeśmy się słabo tego uczyli, żałuje Roman. Że matury w Polsce A B i C obowiązkowo z tego zdawać nie kazali. Efekty widać choćby w głosowaniach sejmowych. Dno, wstyd i hańba, jak głosił transparent w rękach babki iwonkowo-grochowej w minioną niedzielę.
W Polsce D nadzieja chwilowo utracona, na wos i normalność, biadoli Ana Martin, za to są pierwsze jaskółki wskazujące, że może na Sanżilu i w okolicznościach brukseńskich jeszcze się uda tego i owego wykształcić w odpowiednum kierunku.
Jakim? bo nie wiem, w jakim kierunku spoglądać.
W kierunku obywatelskim, Ksenio. Właśnie w szkołach wprowadzono dwie godziny obywatelskie, jak to się tu zwie. Na razie w podstawówkach primer, ale z czasem będzie i w sekonder. 
Dekretem z 13 lipca król od polskiej królewny to wprowadził, doczytuję. Citoyennete z akcentem. Co za słowo, skaranie boskie. Lub nieboskie Ksenio, skoro to świeckie, czyly laickie, czyly nieboskie ma być właśnie, śmieje się Roman. 
Sitłante? Ana, dobrze próbuję? Pięknie brzmi: król na wysokościach dla obywateli, zachwycam się; król dla poddanych, w tym tych z samego dołu drabiny, bo przecież szkoła jest równa
Równa to jest w teorii, podobnie jak lekcje są w teorii dla wszystkich. Bo oto okazało się, że zapisało się na nie tylko 8% uczniów.
A liczono na 15%.
Jak to? to można se na wagary iść? czyli te 92% lub 85% w zamyśle królewskim może sobie przez te dwie godziny zbijać obywatelskie bąki.
Oj, źle mi to pachnie. Kadzidłem. Obywatelskość kontra religia, niech zgadnę Ana, próbuje swego szczęścia Roman.
A jakże. Czarna kontrola.
Czarny obłęd w Brukseni? Wszędzie czarno niby, a słońce, że hej. Końca nie widać - zrozumcie, jak chcecie.
W Belgii jeszcze nie obłęd, jak w Polsce D, za to rozpaczliwe próby nietracenia owieczek - jak najbardziej. Kościół i tu kontroluje, co się da. Prasa tu wprost o zakusach kościelnych na wiernych nie informuje, ale pewnie naciski są.
Plus było za mało czasu na poinformowanie rodziców, czym się te wosy je. Bo skąd mają wiedzieć, co to wos sitłante, skoro sami na religię chadzali. A ci, co przybyli na Sanżil lub w okoliczności dopiero po szkole - to i pewnikiem może nawet z historii rodziców nie znają. Bo polityka nie pozwoliła. Tak to na mój rozum ocenię.
Pocieszmy się, że to dopiero pierwszy rok wosu, pociesza ślubną Roman. Może część rodziców nie dostrzegła odpowiedniego papieru w fard skoler. My w maternelu ledwo przebrnelismy przez papiery, to pomyśl, co się musi dziać w primer. Będzie dobrze. Obywatele nam tu rosną nie najgorzej świadomi. Nie zagłosują za czarnym obłędem, nie bój się.

No comments:

Post a Comment