Wednesday, 4 February 2015

(245) bi-si mer-si

Technika idzie nonstop do przodu, w tym na Sanżilu i w okolicach. Kombinują ludziska, ile wlezie. Ta ponadczasowa prawda co chwilę znajduje swoje potwierdzenie w prasie i mediach, nawet zagranicznej, czyli tu. Belgijskie nowinki w tym zakresie i dziedzinie są naprawdę zadziwiającej jakości. Belgia na czele świata,wreszcie!
No nie, może przesadziłam, w kombinowaniu to Polacy są lepsi, jak słusznie poprawia mnie Roman. I załatwianiu. Ana tłumaczka przypomina, że w czasach jej młodości, gdy pobierała nauki, były problemy z oddaniem w dialekcie, który w międzyczasie stał się naszym chlebem codziennym, słowa "załatwić" właśnie. Jedyne, co przychodziło na myśl, to właśnie kombinowanie, wspomina. I patrzcie moi państwo, ile to Sanżil zawdzięcza naszym! Nie tylko budowlańców i netłajaże oraz makijaże u Marioli, ale także nowe słowa. Piękny przykład międzynarodowej współpracy na poziomie europejskim.
Bardzo udany przykład wdrożenia kombinacji w życie lebelż: rowery. Bisi. W kraju tur de france, choć tu Belgia, a nie żadna franca, to akurat nie dziwota, że trafiły do prasy, ale tym razem nie chodzi wcale o kolaże, kolaży, ups, błąd w odmianie męskoosobowej, lecz o technikę podrasowywania. Za pośrednictwem użytkowników głównie męskoosobowych, a jakże, bo rowery same w sobie niewinne.
Okazało się bowiem, że w dzisiejszych czasach, gdzie nic już nie jest jak dawniej, bo dawniej to byli jednak inni ludzie zupełnie i inne wartości, jak mawiają starzy - i zesklerociali, komentuje zawsze Ana , bo nic się nie zmieniło w charakterach, tylko mniej pamięci się ostało - w każdym razie dziś rowery to prawdziwa formuła jeden. W cyfrze też. 1. I pamiętajmy, że nazwa przynajmniej nie pochodzi od 1 km, lecz od tych odciętych zer raczej, bo w formule 1 to wozy z tysiaka wyciągają, twierdziły chłopaki pod sklepem bynajmniej w Łapach. Rowery co prawda wolniej gnają, ale niewiele, skoro nawet policja belż, nienależąca przecież żadną miarą do najszybszych w służbie króla i ludu, nawet na kolarzówce, zauważyła problem. 
I oto będą kontrole. Rowerem, w tym bisi, nie będzie można jeździć szybciej niż 25 kilosów na godzinę. 
Ale ja znam takich, co jeżdżą szybciej, i to własnymi nogami protestuje Roman. Sori men! Podziękuj technice ty i ten LaPaż cały, co to się ćwiczy w jeździe na krakowskim bruku ostatnio. Miał nosa swoją drogą, że nawiał na wschód akurat, jak mają kontrolować.
On akurat 25 to nie wyciągnie, powątpiewa Ana. 
Jak to nie, oburza się za kumpla Roman. Nawet ja dałbym może radę. Ale skoro nie można...
Nie można, bo na ścieżkach rowerowych pojawiło się za dużo tych, co korzystając niby z rowerowego statusu pojazdu jeździli nim jak autem. Wymijali, potrącali, niszczyli i straszyli. A nie ma na nich paragrafu, bo rower to rower niby, bisi to bisi, sori men, nawet jeśli z motorkiem czy silniczkiem, jak chcecie. Na szczęście powstała społeczna inicjatywa i teraz będą ograniczenia.
Ale chyba tylko dla elektrycznych, i to podrasowanych właśnie, co? niepokoi się Roman. Może, choć belż jak Polak, potrafi, i moim zdaniem silniczek łatwo ukrzyje nawet w takim zwykłym, holenderka zwie się to chyba. Tak więc nie zdziw się Roman, i LaPaża uprzedź, jakby tu jednak chciał dojechać, że będą jednak wszystkich równo łupić. Mandatami oczywiście, bo tu policja jednak mniej kombinuje, niż w tzw. kraju, i łapówek nie bierze. Albo słowa nie znam, albo Ana nie wie, jak przetłumaczyć. Bo ja wiem w sumie, ludzie to ludzie w końcu.
Moim zdaniem od policji to w ogóle najlepiej jak najdalej, wtrącam jeszcze, więc cieszę się z góry, że z rowerem się nigdy nie zaznajomiłam. A teraz to jeszcze większy strach wsiadać, jakby już nie wystarczały tory tramwajowe do przejechania, samochody na ogonie i kierowcy debile, co już na Sanżilu były od zawsze. A teraz jeszcze mandat. No nie, rowerom już dziękujemy. Bi-si mer-si.

No comments:

Post a Comment