A gdzie Rzym, tam i Krym, mówili kiedyś matuś i ojce, cytując nie wiadomo kogo z przeszłości. Dziś odpowiem im z podniesioną brwią nad czołem: gdzie Rzym, tam i Bruksela. A Rzym nawet za nią. Z Arabami razem. W takiej jednej międzynarodowej klasyfikacji miast.
Co to za statystyki? zaciekawia się Ana Martin. A tu takie napisali. Rozpisali w tabelach. Znany ekonomista podobno je stworzył, a lesłar odtworzył w lokalnym dialekcie już, to i rozszyfrowałam z rana, jak nas widzą. Bo jak nas widzą, tak nas piszą, brzmi stara prawda, więc lepiej mieć oczy wokół głowy szeroko otwarte. Licho nie śpi, i wróg też nie.
Nie ekonomista, tylko magazyn o nazwie The Economist, poprawia Roman. Takie pismo po angielsku, czy też hamerykańsku, czyli elitarniejsze w zamyśle, bo dla wtajemniczonych; dla tych, co chcą błysnąć na imprezie mądrym i chodliwym cytatem, niby to mimochodem podając źródło. Albo udawać, że gazeta tylko tak przez przypadek wystaje z torby, oczywiście ze srebrnym makie, ajpodem i ze skóry. Czarnej lub brązowej, wyglansowanej, z dyskretną metką drogiego sklepu, dodaje Ana. Torba ta, znaczy się. Znamy to, co Roman? uśmiecha się złośliwie. Także z obserwacji młodych kandydatów i kandydatek na komisji. Ciekawe, czy rozumu od tej lektury przybywa, czy tylko cytatów.
Och, puchnę więc w dumę i ja, bo będę miała się czym pochwalić jutro na balu! Nic to, że dla dzieci, i będą same lokalne Polki A i B z dzieciarnią, też z komisji niejedna pewnikiem, to doceni moją wiedzę. A przybyło mi jej od tej lektury, że hej!
Na tematy lokalne, sanżilowskie z natury i charakteru, a nie ekonomiczne, ale lepszy rydz niż nic. Nawet jeśli ocena boli, oj boli. Wychłostali trochę nam tę Brukselę panowie ekonomi. Nic nie jest w sumie dobrze oprócz liczby łóżek na pacjenta. Tu stolica świata na podium, na trzecim miejscu, jak jakiś Małysz czy inny Stoch, ale zawsze. A ja zdrowa akurat. Szkoda!
W reszcie konkurencji już tylko gorzej: Bruksela jest 17. pod względem bezpieczeństwa tak zwanej infrastruktury - co mieści w sobie i złe drogi, i katastrofy naturalne, tak jakby tu trzęsienia ziemi były dosłownie; a prawdziwa katastrofa nienaturalna dla mnie to, że aż 42. pod względem bezpieczeństwa dla ludu. Pracującego i turystycznego.
Znam takich, którzy by temu przyklasnęli. Że podobno strasznie tu. A najgorzej - na Sanżilu, Skarbku i Anderlechcie. Czyli tam, gdzie mieszkają Polacy i Arabowie. Oraz my, jako Polacy oczywiście. Nie raz i nie dwa się nam dziwili, że chodzimy bez karabinu, i to wieczorem, fakt, śmieje się Ana.
Poczekajcie, uspokaja Roman: ekonom chłosta więc Sanżil na prawo i lewo, ale daje i pociechę, w myśl: nic tak nie cieszy, jak krzywda bliźniego. W tym przypadku: podobnie złe miejsce Rzymu. Już nie jest, tam gdzie Krym, bo Krym to nawet nie miasto zresztą, mądrzę się, tylko tam, gdzie Bruksela. Czyli w tyle. Juhuu!
Za nami nawet, spogląda mi przez ramię Ana - za to w doborowym towarzystwie: Teheran, Sao Paolo i o dziwo Kuwejt. Czemu o dziwo, krzywię się, tam też przecież Arabowie mieszkają, to każdy Polak przecież w lot pojmuje, że bezpiecznie być nie może. To samo Irak czy Izrael z Teheranem i to miasto inne, coś o Pawle, o ile właściwie rozumuję. Tam z kolei tacy niebiali raczej, no to jak tu mówić o bezpieczeństwie, błagam was?
Moim zdaniem - obwieszcza Roman - największa bomba to jednak wytłumaczenie hamerykańskiej komórki doradzającej turystom, gdzie to się udać, albo nie udać na urlop: oto przedstawiciele państwa, gdzie każdy może sobie trzymać w szafie arsenał, ostrzega, by w Brukseli zachować ostrożność, bo przestępczość jest chlebem codziennym, w tym strzały na ulicach. Aaaa - krzyczy już Ana, niech żyje hipokryzja! Kocham naszą brudną, niebezpieczną Belgię!
Hipokryzja niech sobie żyje, myślę sobie w cichości ducha, a ja tam cieszę się, tym co mam. Tym nawet, że mam co cytować jutro wśród dziecięcych harców. I to z jakiego źródła! Amerykańskiego bez ha, jak się okazuje! Pańskiego! I w domu w Łapach jest się czym pochwalić, bo nie mówiłam jeszcze, że ekonom po batach na koniec złagodniał i przyznał Brukseli 12. miejsce. Czyli ostatnie, za jakie się należą punkty w pucharze świata, o ile dobrze pamiętam z czasów tiwi. Sanżil górą!
No comments:
Post a Comment