Friday, 6 February 2015

(247) prawicowo

Po raz kolejny okazało się, że nikomu powyżej 18. roku życia wierzyć nie warto, nawet jeśli najstarsi górale twierdzą inaczej. A facetom to już na pewno nie. Omotają na piękne oczy, zbałamucą i nawet jeśli nie porzucą, to i tak same z tego kłopoty. Na prawo i lewo.
Na prawo i lewo to trzeba się rozglądać, jak się jeździ po Sanżilu autem, a nie poluje na męża, zgryźliwie kątempluje Ana Martin. A o czym ja niby mówię, wydymam wargi? Właśnie o tych stronach świata. Lewicy i prawicy i która ważniejsza. A o tym, że Roman się nie zna na przepisach, tacy to prawnicy nam nastali, że lewacy lepsi. Omotał i zbałamucił - to już tylko tak na marginesie dodaję. Na skraju drogi wręcz.
Ale co ten biedny Roman ma wspólnego z kodeksem drogowym? Ana ujmuje się za ślubnym, choć jak ti ślub bez błogosławieństwa? Każdy sobie rzepkę skrobie, nie moja sprawa. Ale prawa nie odpuszczę. I donoszę, że jak ostatnio ćwiczyliśmy się w jeździe autem onda, jak to mawia Iwonek, co czynię, by śmigać po kreszach, a jakże; a więc jak po Woluwach i innych luksusowych dzielnicach się rozbijaliśmy, gdzie tak spokojnie i wykwintnie, że nawet świateł nie instalują, Roman tłumaczył, że wystarczy spoglądać na znaki. I jechać, bo w Belgii już wszystko oznaczone i nic się nie stanie. Więc prułam przed siebie jak głupia.
A co, zmiany? Nie...też słyszałam, że znieśli już najdziwniejszą regułę świata motoryzacji, a mianowicie, że auto z prawej zawsze mają pierwszeństwo. Doprowadzającą do szału obcokrajowców i innych cudzoziemnców, jakby już nie starczały same jednokierunkowe ulice, auta poparkowane na jezdni, ciasnota i jazda na wariata. Pamiętam, jakżem tu zjechała lata temu, przypominam, z Polski A, to nigdy nie było wiadomo, czy kierować się znakiem, czy brakiem znaku, czy też po prostu jechać na chama. Lub chamkę. Ale ostatnio znaków gęsto nastawiali, więc reguła sama z siebie umarła naturalną śmiercią.
A właśnie że nie, tryumfuję triumfalnie. Nic nie znieśli, to Roman nagadał nam tylko, że to już nie obowiązuje, tak go te inwestycje w znaki zbałamuciły i omotały. Co go jednakże wcale nie tłumaczy, dlaczego mnie źle szkoli. Nowe pokolenie. Dobrze, że mam swoje oczy i rozum, i jeszcze coś tam nieco wyłapię, nawet jeśli część prasy używa drugiego dialektu.
I co wyłapałaś? Że w całości kraju, obojętnie, czy jeden dialekt, drugi, czy nawet ten pruski, nadal obowiązuje zasada pierwszeństwa z prawej. Czy droga główna, czy mniej główna - jeśli nie ma znaku, trzeba ustąpić. Co z tego, że czasami znak o główności był na początku drogi, a szusuje się szosą już przy numerze 1400, jak na łoterlo przykładowo. Nie patrzyłaś - sama sobie jesteś winna. 
Co prowadzi do tego, że nigdy nie wiadomo, czy lepiej pruć do przodu, czy też zatrzymywać się grzecznie i sprawdzać co po prawej. Co prowadzi do tego, że masz ewentualny wybór: albo na ciebie wpadną z boku - zgodnie z prawem, bo z prawej, albo z tyłu - ich zdaniem też zgodnie z prawem, bo pruli główną. I bądź tu mądra, i kalkuluj, gdzie lepiej zostać stuknięta. I zachodź w głowę, czy czegoś nie przeoczyłaś. Co prowadzi do wariactwa.
A teraz dojdzie jeszcze zastanawianie się, czy Roman lub inny specjalista czasami nie zbałamucił znowu i czy zasada zniesiona już czy nie. Bo co to oznacza, że wkrótce mogłaby zostać zniesiona, jak ogłosili na szczytach. Ile to wkrótce ma trwać? No i czy nie przebiją się jednak ci z frakcji starców, jak to się mawia w partiach, którzy uważają, że ta zasada się jednak sprawdza na takich Woluwach przykładowo. Mieszczańskich i bez świateł. Rezidąsjel, jak mawia się. Tylko jak tu czuwać w ondzie czy innym wozie, czy jeszcze się jedzie woluwem, czy już nie? Mam tylko jedną parę oczu, litości!
Chyba lepiej, by znieśli, donosi w ramach pokuty Roman. Obliczyli, że można by uniknąć nawet 10% wypadków, warto! Problem tylko w tym, czy nie będzie innego 10% - ze strony tych, co nie doczytają, że nastąpiła zmiana. Bądź tu mądra.
Przezorna zawsze ubezpieczona - to zawsze działa - w ramach be-ha-pe lepiej przestanę jeździć i poczekam na jasne wytyczne z komisji. I to nie przekazaną ustami Romana, tylko sama muszę ujrzeć. Drektywę jakąś napisaliby, co robić, czym się kierować, kierując. Dobrze, że tam na szczytach władzy zasiadła ostatnio jedna z naszych, w sensie i polskim, i żeńskim. Trochę jasności wniesie, i to nie tylko dzięki farbie na włosach. Moi panowie, koniec motania! 


No comments:

Post a Comment