Mówiło się kiedyś podobno w ojczyźnie polszczyźnie: gram w kolory. W zielone, poprawia czujnie Ana Martin, bo to od roślin podobno się zaczęło. O proszę, to ja dziś mam coś pasującego w ten deseń czyli dizajn obecnie. Zielone, czerwone i żółte. Do wyboru do koloru. Prowincje Belgii. Kto jaką wybiera?
Ksenia, to nie do śmiechu wcale, wtrąca się z grobową miną Ana. To nie niewinne zielone listki, choć zielone i tu najlepsze. Mapa kolorowa taka, jakby Iwonek tu działał. No ale to nie lekcja geografii niestety. Ani nie Polska - nizina nad morzem, wyżyna w środku, czerwone góry na dole. To niestety ilustracja tego, gdzie w Belgii umiera się przedwcześnie i dlaczego.
Ojej, rzednie mi rzewnie mina, tak się ładnie mówi w ojczyźnie polszczyźnie, mimo że z rzadkością to nie ma nic wspólnego. A ja se myślałam, że w okolicznościach jedzenia ekobjo, gdy każdy, kto do niedawna trującą jajecznicę na tłustym maśle umiał jedynie spalić, nagle chce gotować wymyślne potrawy, wreszcie - na tym zachodzie całym, gdzie nie ma huty Skawina pod Krakowem - że tu się dłużej żyje, myślałam w sensie? Nie tak, jak w komunie za komuny?
Skawiny nie mają, ale w Walonii do niedawna huty truły równo, tłumaczy Roman. Pokaż no Ana tę mapę.
Patrzcie. Ogólnie rzecz biorąc: zielone na górze i wschodzie, czerwone na dole. Bo
zielone to Flandria - zdrowszy tryb życia, mniej nałogów, głównie alkoholu, bezpieczniejsza jazda, czyli mniej wypadków z ofiarami śmiertelnymi. Czerwone to: alkoholizm, rak, skażenie środowiska, jazda bez trzymanki. Walonia. Blady strach padł po dzielnicy, mówię wam.
Zaraz zaraz. Ochłońmy, deszczowe lato pomaga. Najpierw określmy tę przedwczesną śmierć: widzę, że granicę ustalono na 75 lat. To i tak piękny wiek, nie uważacie? Owszem, ale jak masz 74, a nawet 40, jak co poniektórzy przy tym stole, to wolisz mieć perspektywę 60 dodatkowych, a nie 35, co? Ja przynajmniej - tak woli Ana. I ja, dodaję, mimo że do 40. mi daleko, w końcu jestem z innego pokolenia. Niech Roman se ma przed sobą 35, proszę bardzo.
No tak, ale jeśli Ana chce pójść w lata, to powinna jednak się przeprowadzić. Widzę, że Bruksela niezbyt długowieczna. W połowie drogi miedzy Flandrią a Walonią, określili badacze. Szczególnie pod względem cukrzycy i alkoholizmu. Wypadki ujdą, ulice za wąskie, by gnać, ewentualnie motorem, rak nie szaleje, ale kto pije - ten lepiej niech na północ ucieka. Wpisze się tam w lepszą średnią. Zieloną. Ciekawe, jak Sanżil?
Ksenia, co za bzdury mówisz. Niech pić przestanie, a nie się przeprowadza! tak to cała prowincja Hainaut w pisowni powinna się wynieść gdzie indziej. To to, co na czerwono jak jarzeniówka stroboskopowa daje tu po lewej po oczach? Nie inaczej. Na alkohol umierają? Nie inaczej. Po co tam akurat, jak z francuska tłumaczy Iwonek na nasze?
Może, bo graniczy z Francją i nieumiejętnie przenieśli zwyczaj jednej szklaneczki do obiadu? Robiąc z niej szklanę, by znów zacytować Iwonka? A może, bo jednak lebelż gorzej znosi tę szklankę? Bo nie jest Francuzem z genów? Jedno pewne, i to niezależnie od gry w kolory: pewne są dwie rzeczy - podatki i śmierć, jak to dziś u Adriana zasłyszałam. A kiedy - zamiast pytać, lepiej rozsądnie do Flandrii zmykać!
No comments:
Post a Comment