Thursday, 25 June 2015

(309) rolle bolle

Ghent. Brzmi swojsko, co? Jakby za miedzą leżało. Przykładowo koło Gandu zwanego Gandawą przez co bardziej uczonych lokalnych Sanżilowców, albo Gentu zwanego Gą, choć to podobno jedno i to samo. Tak byśmy myśleli. Błąd!
Ana Martin mnie oświeciła. Kagankiem oświaty normalnie dała po oczach na koniec roku szkolnego, że hej. Hejaaa. Bo to w samych Usach! I fragment stosowany podrzuciła. Cytuję po całości, co się tam będę ograniczać, sieć wszystko łyknie, i hejt, i fotosy, to i se spiszę, co w tym amerykańskim Ghencie słychać i skąd ci on się wziął tak daleko. 

Miasteczko zostało założone w 1881 r. przez 12 chłopskich rodzin z Flandrii, które zachęcone przez księdza wyruszyły doNowego świata, by tam założyć katolicką osadę.
Belgowie z Ghent najpierw wybudowali kościół parafialny pod wezwaniem św. Eloya, potem założyli karczmę, barwną flamandzką tawernę. The Silver Dolar Bar w Ghent do tej pory zachował zapach starych czasów, długą ladę barowa, błyszczące kraniki do beczek z piwem, a za ladą karnawał błyszczącego szkła. Organizuje się tu jeszcze zawody rolle bolle, czegoś w rodzaju jeu de boules przywianej z Belgii. Spacerujemy po cmentarzu, historię można wyczytać z nagrobków: Blomme, Van Keulen, Caes, Van Uden, Stassen, Rogge, Olieslager. Żaden grób nie jest zaniedbany, widać społeczność do dzisiaj jest ze sobą silnie zżyta.
W Minnesocie wzajemne przesądy na temat Belgów i Holendrów są odwrócone. Tutaj to Belgowie są znani ze sprytu i skąpstwa. Krążą takie przysłowia: Kto jest sprytniejszy od belgijskiego chłopa? Inny belgijski chłop. Dlaczego wszyscy Belgowie tego samego dnia malują swoje domy i stodoły na ten sam kolor? Bo udało im się kupić tanio farbę na targu.
Belgowie żyli skromnie i oszczędnie, jak mówi przysłowie: mieli duże stodoły, ale małe domy. Powoli stawali się bogaci.
Niektórym się nie udało, paraliżowała ich tęsknota. Słyszałem o Belgu mającym zwyczaj wspinania się na wiatrak, nawet w przeraźliwe zimno; nieruchomym wzrokiem patrzył na równinę w kierunku swojej dalekiej ukochanej Flandrii.

Ana każe dopisać, że to z Geerta Maka. Autora takiego zza miedzy holenderskiej. Napisał ci on: Śladami Steinbecka, spisałam bezbłędnie, a Roman sprawdził. Lećcie do bibiotek i czytajcie o Ghencie, co go już nie ma praktycznie, gdyż:


Dziś martwe na amen. Jakieś dwie trzecie domów zniknęło w ciągu ostatniego półwiecza. Szkoła parafii św. Eoya liczyła wówczas dwustu uczniów. ok. 1990 r. chodziło jeszcze najwyżej 30 dzieci. Teraz drzwi i okna są zabite deskami.
Bar Silver Dollar wystawiono na sprzedaż.

Smutno się jakoś zrobiło. Pora uciekać na wakacje. 



No comments:

Post a Comment