Ghent. Brzmi swojsko, co? Jakby za miedzą leżało. Przykładowo koło Gandu zwanego Gandawą przez co bardziej uczonych lokalnych Sanżilowców, albo Gentu zwanego Gą, choć to podobno jedno i to samo. Tak byśmy myśleli. Błąd!
Ana Martin mnie oświeciła. Kagankiem oświaty normalnie dała po oczach na koniec roku szkolnego, że hej. Hejaaa. Bo to w samych Usach! I fragment stosowany podrzuciła. Cytuję po całości, co się tam będę ograniczać, sieć wszystko łyknie, i hejt, i fotosy, to i se spiszę, co w tym amerykańskim Ghencie słychać i skąd ci on się wziął tak daleko.
Miasteczko zostało założone w 1881 r. przez 12 chłopskich rodzin z Flandrii, które zachęcone przez księdza wyruszyły doNowego świata, by tam założyć katolicką osadę.
Belgowie z Ghent najpierw wybudowali kościół parafialny pod wezwaniem św. Eloya, potem założyli karczmę, barwną flamandzką tawernę. The Silver Dolar Bar w Ghent do tej pory zachował zapach starych czasów, długą ladę barowa, błyszczące kraniki do beczek z piwem, a za ladą karnawał błyszczącego szkła. Organizuje się tu jeszcze zawody rolle bolle, czegoś w rodzaju jeu de boules przywianej z Belgii. Spacerujemy po cmentarzu, historię można wyczytać z nagrobków: Blomme, Van Keulen, Caes, Van Uden, Stassen, Rogge, Olieslager. Żaden grób nie jest zaniedbany, widać społeczność do dzisiaj jest ze sobą silnie zżyta.
W Minnesocie wzajemne przesądy na temat Belgów i Holendrów są odwrócone. Tutaj to Belgowie są znani ze sprytu i skąpstwa. Krążą takie przysłowia: Kto jest sprytniejszy od belgijskiego chłopa? Inny belgijski chłop. Dlaczego wszyscy Belgowie tego samego dnia malują swoje domy i stodoły na ten sam kolor? Bo udało im się kupić tanio farbę na targu.
Belgowie żyli skromnie i oszczędnie, jak mówi przysłowie: mieli duże stodoły, ale małe domy. Powoli stawali się bogaci.
Niektórym się nie udało, paraliżowała ich tęsknota. Słyszałem o Belgu mającym zwyczaj wspinania się na wiatrak, nawet w przeraźliwe zimno; nieruchomym wzrokiem patrzył na równinę w kierunku swojej dalekiej ukochanej Flandrii.
Ana każe dopisać, że to z Geerta Maka. Autora takiego zza miedzy holenderskiej. Napisał ci on: Śladami Steinbecka, spisałam bezbłędnie, a Roman sprawdził. Lećcie do bibiotek i czytajcie o Ghencie, co go już nie ma praktycznie, gdyż:
Dziś martwe na amen. Jakieś dwie trzecie domów zniknęło w ciągu ostatniego półwiecza. Szkoła parafii św. Eoya liczyła wówczas dwustu uczniów. ok. 1990 r. chodziło jeszcze najwyżej 30 dzieci. Teraz drzwi i okna są zabite deskami.
Bar Silver Dollar wystawiono na sprzedaż.
Smutno się jakoś zrobiło. Pora uciekać na wakacje.
No comments:
Post a Comment