Dorwała nas la rentree, z akcentem oczywiście, dwa e sama z siebie wstawiłam. Czyli na polski chłopski rozum: początek roku szkolnego. W skrócie myślowym: 1 września.
Ale okazuje się, że w Belgii nie dla wszystkich! I mam tu na myśli nie tych, co nie muszą lub nie chcą, ale także tych, co chcą, a nie mogą. Uczniów, znaczy się. Co aż się palą i wyrywają, by spełnić obowiązaek szkolny, a tymczasem nie mogą, bo zabrakło dla nich miejsca. Jest ich 152.
Pozwolę sobie przytoczyć poziomy regionalne, bo nie od dziś wiadomo, że regiony to hoho, albo i więcej znaczą. A więc: 2 dzieci poszukuje miejsca w szkole u barbantów trabantów, 13 u walonków, a największy tłok tradycyjnie u bram Brukseni: tu bez ładu i składu pęta się pomiędzy szkołami 137 dzieci.
Sprawdźmy matematycznie, jak przystało we wrześniu: 2+13+137=152. Zgadza się. Tylu mamy bezszkolnych.
Albo i mieliśmy, bo to był stan na 1 września. Dziś, jak sądzę, bezszkolni już gdzieś uczęszczają, tak każe konsystencja, przypomina Roman. Konstytucja, Ksenia. Niech będzie. Ona tak każe w każdym razie, i to nie tylko w Belgii, ale i w Polsce, przypomina Ana. Od 6. roku życia wszyscy do szkoły. O polskim problemie z szóstką tą nawet nie będę pisać, od czego są referenda i politycy.
A nie, jeszcze niekoniecznie chodzą. Władze mają czas do 20 września. Pożyjemy, zobaczymy, jak zwykle.
Mam tylko nadzieję, że te dzieciaki, co chciały być u trabantów, nie są u walonów, albo - co gorsza- u na s na Sanżilu. I wicewersa - że małe sanżilaki nie muszą od 5 rano jechać do szkoły powiedzmy w Ostendzie. Trochę daleko, długo, no i niespecjalnie punktualnie, jeśli pociągiem. Wiem, bo jechałam. Nad morze, więc bez widma zamkniętych drzwi. Głupio by było jechać z Sanżila do Ostendy, jakby się okazało, że nie da się wejść do tej upragnionej szkoły, co mamo, niefajnie, jakby powiedział Iwonek.
Głupio bardzo, zdają sobie także sprawę belgijskie głowy i kiwają, że trzeba coś z tym zrobić. By sytuacja się nie powtórzyła, a ryzyko duże, bo dzieci coraz więcej plus emu emi imigranci.
W Belgii to coś oznacza dekret. Królewski, tak, takie samo słowo, jak w Polsce określenie sera. A co, nie wolno?
Tylko kiedy on będzie? MEN rozkłada ręce. Zupełnie jak polski w sprawie 6-latków. Nie da się. Niczego ich w tej szkole nie nauczyli widać.
No comments:
Post a Comment