Wednesday, 9 September 2015

(320) 43 odcienie greja

Ledwo rok temu nauczyłam się, że wraz z dojrzewającymi kasztanami zaczyna się kresz, la creche z akcentem z drugą stronę zresztą, w zeszłym tygodniu dowiaduję się o iwencie la rentree. W sumie mogłam się na nie przygotować; w końcu ledwo zaczęły się les vacances bez akcentu, już wsklepach już pojawiły się zestawy dla pierwszaków przedszkolaków i szkolniaków. Kredki farby i takie tam. Nie było szans nie zauważyć no i swojego dzieciaka w to wszystko nie wyposażyć, co głównie mu lub jej zbędne, ale czasami jednak i potrzebne.
Na pewno nie potrzebna im wiedza seksistowska, ogłasza nagle Ana. Co? Wybałuszam oczy. Jaki seks? Seks w szkole? A fe! toż to gorsze niż dżender. Ksenia, to dżender właśnie, tłumaczy Ana. Dla odmiany nie polski, tylko belgijski. W podręcznikach. W liczbie 43.
Seksów? Grejów? Nie, co ty. 43 - tyle to tytułów objęło badanie podręczników pod kątem równości płci, tłumaczy na trochę bardzie zrozumiały język Ana Martin, dla mnie i Romana, bo choć on płciowo nieco bardziej zaawansowany niż ja, to jednak do poziomu Any mu nieco brakuje, ale komu nie brakuje; tu akurat nie ma się czym martwić, bo nikt Anie do pięt w tym względzie i aspekcie greja nie dorasta. Ale wracając do puntu głównego: okazuje się, że jeśli chodzi o nierówność płci, Belgia niedaleko od Polski. Wiedziałam, że niedaleko pada jabłko od jabłoni! Od greja, że tak polecę literaturą.
Straszne to, ciągnie Ana, że nawet na tym mimo wszystko bardziej równościowym zachodzie, że nawet tu dziewczynki i chłopcy na kartach książek wsadzani są w tradycyjne role. Dziewczynki pomagają mamom w kuchni, chłopcy wesoło majsterkują z tatami, po czym są wzywani na przygotowany przez damską część rodziny obiad. Potem oni idą na rower, a one wracają do kuchni pozmywać. 
A inaczej jest? pytam. Nawet ty Ana idziesz do kuchni.
Idę, bo chcę, unosi Ana. Kto lepiej posprząta po mojemu niż ja sama, pytam się no? Ale przypominam ci, że za mną leci Iwonek, za którym stara się nadążyć, pełzając, Groszek. Po czym wszyscy mi pomagają, każdy pod swojemu. Roman w tym czasie robi prace ciężkie, bo większy, a ty ogarniasz resztę. To nie jest dyskryminacja, tylko współpraca na różnych płaszczyznach; role można by odwrócić, gdybyśmy koniecznie chcieli, ale ja prac ciężkich Romana wykonywać przykładowo nie chcę. Stąd ja w kuchni, a on - w garażu. Jak u greja, łańcuchy też tam wiszą, tyle że od motoru.
Ach ten grej. Co zrobić, by rządził jego kobiecy odcień? W Polsce były i nadal są chyba podobno nieśmiałe próby wprowadzenia równościowego przedszkola, a tu w lalibr piszą, że i w Belgii zdali sobie sprawę z konieczności zmian. Szkoda tylko, że na rezultaty trzeba czekać, co najmniej jedno pokolenie na moje równościowe oko. Ale dobrze, że przynajmniej o tym piszą w godzinie la rentree. Małymi krokami dojdziemy do równości, a więc ruszajmy do roboty, każdy do swojej!

No comments:

Post a Comment