Cukier wszędzie co to będzie, myślę sobie, jak słucham po placach zabaw o tych ciążach z cukrem i w cukrze.
Cukrzycę każdy może mieć, nie martw się Roman.
Emi-imi też, by posłużyć się modnym jesiennym motywatorem - ale z innych cukrów złożonych niż Polacy tacy przysłowiowi. Tak twierdzi Ana. Polacy z cukru w alkoholu, a emi-imi - z masła w ciastach na ten wam przykład.
Trochę to dziś zawiłe. Chyba za dużo cukru we krwi. A podobno kawa nie wpływa, poranna.
Należałoby jeść inaczej, nawet na Sanżilu, gdzie ekobjo, przypominam. Zgadzam się co do zasady, ale jak tu dać radę być zasadniczą, skoro wszędzie tylko cukiernie, patisernie, tawerny, buldożery, piekarnie? W nich ciacha, ciasta i ciasteczka? Że o czekoladkach nie wspomnę, bo grzech i od razu cukier zdecydowanie nie w normie? Od samego myślenia.
I jak tu nie kochać buldeneży?
Bulanżerii chyba?
I tych, i tych, godzi nas Roman. Zagryzając piwo czekoladką. Fuuu, krzywi się Iwonek.
Ofiar cukrzycy i innych cywilnych coraz więcej, w tym na Sanżilu, tymczasem zapisów do największej szkoły cukierników w Brukseni, tak zwanej mekki, Roger Lambion, że przeliteruję - jeszcze więcej.
Co prawda to na Anderlechie, ale zawszeć to okolica.
No, jak mekka, to musowo na Anderlechcie, cha cha, rzuca piwny żarcik Roman.
Roman, Anderlecht to polska okolica ostatnio, opanuj się, czego was na tej komisji uczą?
Właśnie opublikowano dane od Rogera Lampiona tego. Ceria jedna taka opublikowała. A więc w pierwszej klasie mekce? mecce? mycce niech będzie - na Anderlechcie - znalazło się 104 cukierników, a 30 czeka, aż ktoś z tych 104 nie wydoli i padnie rażony cukrzycą, by wskoczyć rączo na jego lub jej miejsce. Daje to wzrost o 13% i sprawia, że sekcja cukrzycowa jest najbardziej popularna wśród potencjalnych cukrzyków-cukierników - kucharzących
Nawet to przebija lekcje gotowania, widzę.
Ale to chyba dlatego że w tiwi belż dają jakieś programy o nich właśnie, przypominam sobie. O patisjerach. Wszędzie gotują, w Polsce nie ma już chyba niekucharzy, to co, lebelż nie potrafi zaskoczyć ciachem?
I stać się słynnym cukiernikiem, a wkrótce cukrzykiem zapewne; w tiwi o tym nie wiedzą, to w przyszłości będzie.Toć i młodzi walą drzwiami i oknami. Do szkoły.
E tam do sławy, macha ręką Ana. Do sławy? a dokądżby Roman. To nie głęboka komuna, by po cukier.
Po sławę celebrycką podejrzewam. Zwykła sława dziś za słaba.
Patrzcie, co najciekawsze. Że w szkole przybywa uczniów muzułmańskich. Serio? dziwię się. Myślałam, że oni mają swoje smaki i cukrzycę skąd innąd czerpią. Może; tu przeważa coś innego. Mianowicie, że będąc patisjerem, raczej nie będą musieli bawić się z alkoholem. A dyplom mają.
A co, oni nie lubią alkoholu? Nie lubią.
Serio? są tacy w Ojropie? Faceci, dziwię się?
Są, i szkoda, że w Polsce tego nie mówią!
Chyba że ci polscy emi-imi zarażeni polskością, to lubią wraz z przekroczeniem granicy na legalu lub nie? Jak by inaczej wytrzymali? powątpiewam.
Nieee. Ale w A B i C do żadnej szkoły też ich nie przyjmą pewnie, na patisjera czy nie, a przed wyborami - to na sto procent.
Dlaczego, dziwię się? Tu stoi jak byk, że buldo...bulanżerów, pardą, brakuje w całej Ojropie. Czyli w Polsce też, co Roman, upewniam się niepewnie? Pewnie też. No właśnie. Że zawód na wymarciu. To i u nas w Polsce A B i C by się przydali? Mimo że cukrzyca hula?
I masz babo placek. Brr, albo lepiej nie miej placka. toż to czysty cukier złożony. Z cukrzycy i nadciśnienia. Ależ się narobiło w tej Ojropie.
Cieszyć się więc, że na Anderlechcie młodzi wyrywają z grobu zapomniane zawody, czy martwić, że cukier umacnia się nie w normie? Przyjmować emi-imi do Polski jako tajemną broń przeciwko alkoholizmowi, czy lepiej się bać kiego licha? A jak już wpuścić do szkół - to mierzyć cukier czy nie? Jeść czy nie? Cukier prosty i ewentualnie złożony i w ogóle całą resztę też poniekąd?
Ile pytań w tej geopolityce tej jesieni. Strach pomyśleć, co będzie zimą. Aż cukier skacze od tych myśli od razu.
No comments:
Post a Comment