Przypomnę: stoimy i kolka za kolką, śmichy chichy z wieku, operacji plastycznych i takich tam, bo to 40-a była, a może nawet 42-a. Nagle ryk: ale laski! Odwracamy się i Lena mówi cześć, bo widać, że go zna. Kogo? tego gostka. Gościa. Bródka, zakola, koszula pasiasta, dżisny na kant, but wyglancowany. Nuda i obłuda, koszmar unijny. Ksenia, nie mów tak, krzywi się Ana. Ana, jak się dowiesz, co było dalej, sama zrozumiesz, że można tak powiedzieć, usprawiedliwia mnie Roman. A więc dalej: Lenę gostek zna, mnie nie. Więc spina się, wciąga brzuch, przykleja uśmiech i uderza w angielszczyznę: haj! huarju? czy jakoś w ten deseń, może to było hał a nie hu.
Ja nieco nerwowo, bo z angielszczyzną mi nie po drodze, śmieję się, zasłaniając usta, więc on też z małym spięciem, że nie łapię, analizuje: widać mi trafiła się laska z Belgii, ale złowił; a więc u niego francuszczyzna i u niego nowość: sali! tieki, tła? Sawa? Ups, sa wa, sorki.
Ja w śmiech, bo już na tyle się rozejrzałam po Sanżilu, by wiedzieć, że to nie było topowe osiągnięcie, i lecę z polska: Ksenia jestem.
On: oczy wybałusza, ale nie ukrywa szczęścia, że już nie musi się produkować w angielszczyźnie obczyźnie, zaciera ręce, a raczej rączki, bo maławy był ci on, maławy, i wali: no, widzę Lena, ale masz koleżankę! Lena patrzy na mnie, ja na nią, mrużę oczy, bo sobie wyobrażam oczyma duszy minę Any Martin w obliczu takich końskich zalotów, i zanim któras zdąży coś pisnąć, on się popisuje: Lena, ale wyglądasz! lepiej niż przed miesiącem na tym obiedzie z rady, co to Polaków sprosili, byśmy na stanowiska aplikowali. I do mnie, z mrugnięciem oka: facet od razu widzi takie rzecz.
Ja: Co czyli.
On: że się Lena poprawiła.
Ja: A ja dziewczyna, i też to widzę, bo Lena ma fajny nowy kolor włosów.
Dobrze, powiedziałaś, ocenia Ana
Ale słuchaj, co było dalej, to jest hit Ana dopiero, emocjonuje się Roman. Otóż on obraca Lenę - obraca? jak? - to Ana - o tak - pokazuję jej, obracając Romana, o tak - klepie ją po pupie, bo jak tę część ciała nazwać? - i ryczy na pół baru: e tam, fryzura. D...widzę, że na miejscu, to i dobrze wygląda.
---
Tu zapada kurtyna na Sanżilu. Jak twierdzi Ana: na scenę zbrodni - komisję - i polski patriarchat w postaci tego gostka, utrącając mu szyję. Niestety tak bywa tylko w bajkach, więc do zobaczenia na kongresie kobiet, że tak napiszę!
No comments:
Post a Comment