Thursday, 21 January 2016

(384) karnawał

Karnawał trwa, fryzy nowe się robią na Sanżilu i w okolicach, gdzie by okiem nie luknąć. Tu facet z czepkiem od pasemek na papierosku zabija rozjaśnianie. Tu jakiś inny sprawdza piłkarski grzebień i dodaje żelu. Tu jakaś z kolei wykłóca się o kolor. Niełatwo być fryzjerką na Sanżilu, wzdycha Ana.
Oj niełatwo, potakuje Mariola, jakeśmy już u niej na Alsembergu były zlądowały po raz drugi, bo Ana Martin nie chce być jednak ósemką, a woli apgrejdować na siódemkę. Niech pani siada. Zrobię pani ten kolor, ja to dbam o swoje klientki. Tyle pań miałam, że w wigilię do wpół do piątej robiłam.
Bo ja zawsze mam kilka umówionych i luki muszę zostawiać na innych, co przychodzą bez umówienia. Tak dawno salon mam, że tych starych klientów, co się nigdy nie umawiali, już nie zmienię. Dlatego mam teraz czas dla pani.
Proszę siadać.
Sama pani dziś, w sobotę karnawałową? zagaduje miło i sympatycznie Ana, jak to ona.
To ja pani nie mówiłam, że ta moja pracownica już zaciążyła? 
Nie. Nic a nic.
Może jeszcze nie wiedziałam. Szok normalnie. Dotąd nie wierzę. Gdzie ja taką drugą znajdę? Świetna dziewczyna, jedyna z tych wszystkich, co to zaufać szło.
Ile lat ma, chce wiedzieć Ana.
Bo ja wiem? 22 chyba.
22 i już w ciąży, dziwię się nawet ja.
Też nie wiem, po co jej to było, wzrusza ramionami Mariola. Mówię jej, że 26 miałam i 28 i czas był, a ona swoje.
Ja to 10 więcej, wtrąca Ana.
...i że odchowałam, ciągnie niewzruszona Mariola, na ludzi normalnie. Bo ile ona mi popracuje jeszcze, zanim na zwolnienie pójdzie. Zresztą ona nawet ubezpieczenia nie ma! 
A mąż jest, znaczy się ojciec?
Jest mąż nawet, we wrześniu ślub brali. Wykosztowali się, że hej, bo to góralskie wesele, mówiłam jej, że lepiej mieszkanie kupić, ale ona wie swoje. I proszę, w ciąży. On na kontrakcie jest, ale z Polski, to i nic tu nie może.
Bez sensu, na to Ana.
Bez sensu, potwierdza Mariola.  Ani do szpitala, ani nic. I dla mnie problem. Wie pani, ile ja razy na urlopie byłam w tym roku? Jezu, ale się najeździłam. Uczciwa taka dziewczyna, wszystko wiedziała, co zrobić, i żadnego klienta mi nie wypuściła. A teraz co? Gdzie ja pracownika znajdę?
To i na bal nie pójdę, bo padnę, jakte balajaże pokończę. Ale co, na swoim robić trzeba.

No comments:

Post a Comment