Baf. Baf. Ba!
Co mówisz, Ksenio? odzywa się głos spod stołu.
Cio Ksenio, dopowiada drugi.
A tak sobie robię: baf.
A cio to?
Baf. Tak na komputerze tu czytam. Mamusi przez ramię. Anie Martin czyly.
Ej, Ksenio, tak nie wolno! Nieładnie!
Masz rację Iwonku, ale mama pozwala, bo tu właśnie z Ksenią piszemy do jednego pana, by nam wyczyścił park.
Tego pana, co to usunie kupy psie, pomaluje ściany, posprząta śmieci wokół koszy?
O właśnie. Pana eszewina.
I tak baf mu piszecie?
Nie, to on nam pisze. Baf.
Oddajmy mu sprawiedliwie, że baw pisze. Bav. I jeszcze akcent nad a dodał, i kropkę.
A co to znaczy?
Właśnie myślimy.
Dziewczyny, co wy, przygrzało wam? Toż to bjanawu. W skrócie.
Nie znałam! A tyle lat żyję, w tym na Sanżilu i w okolicznościach.
Dobrze wam, mamusiu? To to znaczy?
Dobzie, no taaa, Dado, dobzie.
Owszem. To taka formułka. Znaczy, że się komuś uprzejmie dziękuje, że do kogoś napisał. Uff. Chyba tak to można wytłumaczyć.
Aha, mamusiu, a to nie jest po polsku tak? I to u nas w Brukseni się tak pisze? To ja też to napiszę w moim liście do pani Pat.
Bo to miło, prawda?
Miło. A jeszcze milej - że bjan posprzątali park. Baf wszystkim po prostu zrobili.
No comments:
Post a Comment