O wypraszam sobie. Narzekają. Na gorąco.
Bo w Polsce D jest inaczej.
Dobrze, że egzaminów nie mamy przynajmniej do zdania, wzdycha Roman. To by dopiero było. Wodą się by trzeba lać chyba.
Bo my tu na Sanżilu, jak i wszyscy rodzice w brukseńskich okolicznościach, próbujemy zrozumieć, co się dzieje w co niektórych klasach.
Horror egzaminacyjny. Nie do pojęcia dla kogoś, nie tylko, kto nie ma dzieci w systemie belż, ale go te dwa czerwcowe tygodnie nie dotknęły.
Bo jak to wygląda?
Z grubsza tak, że są klasy - trzecia i szósta w podstawówce i druga w gimnazjum, od których wiele zależy. Mianowicie ocena, czy dziecko się nadaje.
Do czego?
Do życia belż. A na początek: na studia, do zawodówki czy do pozostania na drugi rok. W czym, jak wiadomo, Belgia się specjalizuje i w czym przewodzi Unii Europejskiej i poza nią pewnie też.
Ale jak to idzie?
Jak to mówi nauczycielka Kler, z polska Klara, ale po lokalnemu prof Kler - złapana na kawie w parlorze w drodze do zdeponowania w szkole sprawdzianów zwanymi ekzamą - co to naucza etyki czy innej religii - dwa eszeki z egzamą i jest niedobrze.
A jak jeden?
To dowalają dewłar na wakacje i może się uda dostać dobrą ocenę. Zbiera się konsej de klas i deliberują nad kandydatem. Czyly grono pedagogiczne się zastanawia, co dalej z tą czy tamtym. Przepuszczają lub nie.
A jak się nie uda?
No cóż, może wziąć jakąś formasją.
I zrobić skrzynkę na książki. Szkolne w tym.
Bo my tu na Sanżilu, jak i wszyscy rodzice w brukseńskich okolicznościach, próbujemy zrozumieć, co się dzieje w co niektórych klasach.
Horror egzaminacyjny. Nie do pojęcia dla kogoś, nie tylko, kto nie ma dzieci w systemie belż, ale go te dwa czerwcowe tygodnie nie dotknęły.
Bo jak to wygląda?
Z grubsza tak, że są klasy - trzecia i szósta w podstawówce i druga w gimnazjum, od których wiele zależy. Mianowicie ocena, czy dziecko się nadaje.
Do czego?
Do życia belż. A na początek: na studia, do zawodówki czy do pozostania na drugi rok. W czym, jak wiadomo, Belgia się specjalizuje i w czym przewodzi Unii Europejskiej i poza nią pewnie też.
Ale jak to idzie?
Jak to mówi nauczycielka Kler, z polska Klara, ale po lokalnemu prof Kler - złapana na kawie w parlorze w drodze do zdeponowania w szkole sprawdzianów zwanymi ekzamą - co to naucza etyki czy innej religii - dwa eszeki z egzamą i jest niedobrze.
A jak jeden?
To dowalają dewłar na wakacje i może się uda dostać dobrą ocenę. Zbiera się konsej de klas i deliberują nad kandydatem. Czyly grono pedagogiczne się zastanawia, co dalej z tą czy tamtym. Przepuszczają lub nie.
A jak się nie uda?
No cóż, może wziąć jakąś formasją.
I zrobić skrzynkę na książki. Szkolne w tym.
No comments:
Post a Comment