I okolicznościami, uzupełniam.
Trafiłaś Ksenio! Bo rzecz dzieje się po sąsiedzku, na granicy można powiedzieć.
Temat główny: śmieci. Na obronę dodam, że były, są i będą, a więc pisałam o nich, piszę i pisać będę, a ty Ksenia ze mną, dodaje zdecydowanym tonem Ana Martin.
Nie tyle śmieci, co ich nielegalne wystawianie koło miejskich koszy na śmieci.
Miejskie kosze na śmieci to były w Polsce A B i C, a teraz są w D. W Brukseni i innych belgijskich okolicznościach nieczystości załatwia gmina.
Albo raczej: ich nie załatwia.
Więc załatwia je i się kto może i jak może, a raczej: jak chce. Ludzie i psy.
Efekt: stoją kosze, a obok koszy kupki śmieci i kupki kup. Worki, lepiej i gorzej zawiązane, leje się to i owo, pęka itepe itede. Niefajnie.
Depot clandestin z dachem w pisowni lokalnej czyly.
Jak spisują kogoś, choć raczej nie spisują.
Niefajnie pachnie, mamusiu, często, prawda?
Prawda.
Pod Iwonka szkołą bowiem też ktoś wystawił trefne worki. I wylało się i śmierdzi. Fuuu, zgodnie krzyczą chłopaki co ranek, zatykając nosy.
No dobra, dodam, że są okoliczności, gdzie tego mnie, oraz takie, gdzie tego więcej, w tym nasza.
Ana walczy, ale to i tak nic. Bo naprawdę to walczy Eszetcośtam.
Dotąd walczył kamerami. Mianowicie wymógł, by na Berkendal podjechały ruchome kamery. I filmowały tych, co wystawiają.
Ale Eszetcośtam słusznie uznał, że to mało skuteczne.
Rację ma, kiwamy głowami. Śmieci były i są.
Więc Eszetcośtam wziął się na sposób. Czekał tylko na okazję. Która się zjawiła. W postaci walizki.
I tak to ujął w pisowni:
Po śmieci na Berkendael przyjechała brygada antyterrorytyczna; sam ich wezwałem - dumnie zaczął.
Ohoho, powiedziała Ana. Dzieje się. Brawo sąsiedzi.
Ale dopiero część druga nas wprawiła w podziw. Sami zobaczcie, co za łebski sąsiad. Więcej takich!
Bo to co zaszło:
I co dalej?
Akcja!
W ciągu 3 min przyjechał na sygnale nieoznakowany pojazd i 2 antyterrorytystów w cywilu, którzy zabrali walizkę.
Wniosek?
Jak dotąd to najszybsza metoda na pozbycie się śmieci!
No comments:
Post a Comment