Pierwsza tegoroczna akcja z kupami przypomniała nam tu o sanżilowko-okolicznościowych wyborach.
Wybory to nie w Polsce D czasami? wyraża wątpliwość Roman.
Ejże Roman, gdzie ty to żyjesz? Bo na Sanżilu chyba jednak człowieku, i co, nie zauważyłeś, jak ten i ów, ta i owa, ślą na wyścigi noworoczne życzenia? By o nich pamiętać, jakby co? w godzinie wu?
W godzinie wy, nie wu. Wy-borów. Wu , vous - to o głos poproszą za to.
Nie zauważyłem, by mnie prosił ktokolwiek.
Mamusiu, bo to nie tatuś wyciąga listy i te kartki od panów i pań. To ty mamusiu.
Albo Ksenia, ujmuje się za mną Groch.
Albo my.
Tak mamusiu jest u nas w domu, to nie wiesz.
A wiem. Racja synkowie. Ale tatuś będzie głosował, a kupy może odegrają jakąś rolę.
Kupy mamusiu? Kaka takie? Kaka taka?
No tak. Bo przez temat czystości publiczności, poprete publik, zapoznaliśmy się z eszewinami, przypominam. Oraz blizej z sąsiedztwem, które też walczy, nie tyle z kupami, co ze śmieciami. Nielegalnymi. Klandestan.
Chodzi o to, że z wiosną warto się przypomnieć eszewinowi?
Nie tylko! Bo oto wskoczyliśmy na wyższy poziom obywatelski. Mianowicie Eszetcezet od śmieci - on będzie startował na radnego!
Na eszewina? No co wy? Polak tak wysoko, że aż się zająknę?
No tak dobrze to nie. Póki co - na radnego.
I co on tam będzie robił na komunie?
Jak go wybiora - walczył ze śmieciami.
A z kupami kto?
Jak to kto? Ana! A Eszetcezet jej pomoże.
Nie, to my mu pomożemy, podsuwając mu pola działań. Przygotowując akcję wyborczą czyly. Kupami usłaną.
Co komuna, to obyczaj widać.
No comments:
Post a Comment