W kraju, gdzie rządzi królewie, nigdy nie wiadomo, co kogo zaskoczy z rana. Jaka nowina spadnie z nieba. Albo wypadnie ze skrzynki. W formie listu. Komputerowego lub tradycyjnego. Albo publicznego. Zupełnie jak w tych dniach.
Królowa napisała do narodu. Jużem rano usłyszała o tym, wieszając pranie, ale nie zrozumiałam, że chodzi o list, bo Iwonek przestawił wszystkie sprzęty na ten drugi dialekt i odtąd nie wiemy, jak wrócić do dialektu podstawowego. Ale że w radiu cały czas nadawali w rytmie koninhin koninh paola albert, to się zorientowałam, że to ci z odświętnego serwisu w laken. Zasłuchałam się nawet, bo to niełatwo, tak charczeć przez samo h, tym koninhem na prawo i lewo, toż to chyba się człowiek przy tym popluje, chciałabym ja naprawdę zobaczyć, jak wygląda mikrofon w tym radiu w drugim dialekcie. U nas, dawnych u nas, byłoby to niemożliwe.
Poprosiłam więc Anę, by mi uświadomiła, o co chodzi. Ana też się musiała bardziej skupić niż zazwyczaj, bo mimo że wie wszystko i najlepiej, to jednak w tym drugim dialekcie jest wolniejsza, niż w pierwszym. Pojętna jednak z niej pani ani, to i wywiedziała się słuchem, że chodzi o list. Jaki koninhin Paulina skierowała do narodu. Podobno to niespotykane wydarzenie. Na skalę Sanżila, Brukseli i świata.
Dlaczego to takie dziwne, pytam. Bo co? Tego to już nawet Ana nie wie, więc pomaga sobie tekstem w podstawowym dialekcie. A, już jasne. Nie skonsultowała tego z pałacem. Przez duże P. Pac w pałacu, a pałac w pacu, przypomina mi się z zamierzchłej historii literatury, ale do czego to przypiąć? Nie tu na pewno, mówi Ana. Wiesz, to na oko nawet godne pochwały, co ona zrobiła. Ale na oko. Bądźmy czujni! Już w naszym zwykłym świecie nic się nie dzieje bez powodu, a co dopiero w wysokich strefach.
Koninhin ujęła się mianowicie za swoim synem. Pięknie. Ale na oko, powtarzam, a właściwie jego pierwszy rzut. Którym, królewiczem nowym? Nie, nie królem Filipem, lecz jego bratem Wawrzyńcem. A tego to nie wiedziałem i ja, że jest taki, dziwi się Roman. Ja wiedziałam! że jest Laurent w pisowni, lorą w wymowie, zgłaszam się. 1:0 dla mnie!
To on przecież, godzi nas Ana. Wawrzyniec to po polsku Laurent. No nie, serjo? Serio przez i. Daleko, ale to nie jedyny taki przypadek, np. Wojciech to Adalbert, serjo i serio! Choć wierzyć trzeba na słowo, bo chyba nikt na Sanżilu żadnego Adalberta nigdy nie wiedział. Nigdy żadnego, że podkreślę. Wawrzyńca też zresztą nie, tylko lorą rozmaici się kręcą.
No, ten akurat się nie kręci, biedak, tylko leży w śpiączce, czyta na głos Ana. Najpierw depresja, potem zapalenie płuc, teraz śpiączka. Oj, zdarza się nawet najlepszym synom narodu, co tu innego powiedzieć? Nie wiem Ksenia, czy on był najlepszy, raczej zapisał się w zbiorowej pamięci jako hulaka i utracjusz; kochanki, samochody, zabawa. Taka czarna owca. Królewska, wtrącam, przynajmniej tyle.
Na biednego nie trafiło na pewno. Miał za co szaleć. Ale i tak go żal. Wszystkim. Nawet rodzinie! Na pierwszy rzut. Widzę tu bowiem, że rodzina to jednak zawsze to samo, i matuś i tatuś nie wszystkich kochają tak samo. Norma, choć skrywana. Tu też tak chyba było. I stąd ten list, co Ana? Chyba tak. Jeden rzut oka i śmierdzi wyrzutem sumienia, że nie dopilnowali, jak mogli. I że rozchorował się. Może ze zgryzoty nawet, że taki wyrzutek z niego. Czarny.
Skoro Paola tak wyszła przed szereg pałacu przez wielkie P, jak mówicie, znaczy, że sytuacja niewesoła, rozumuje Roman. No tak, potwierdzam, przecież w świecie celebrytów i króli wszystko muszą skonsultować z agencją piar, a tu obyło się bez!
Zaraz zaraz, ten list wygląda na pisany od serca, to jeszcze nie znaczy, że sprawa nie ma drugiego dna. Coś mi to podejrzanie za grzeczne. A co pisze, dopytuję. Że żal bardzo dziecka. Że jego stan i przyszłość bardzo ją niepokoją. Paolę jako matkę, nie jako koninhin. Byłą, ale zawsze. To dopiero rewolucja, widzę! Dobrowolnie rezygnować ze swojego statusu, jak to się mówi w gospodarce, w pismach kolorowych! Ho ho, to chyba stan królewicza faktycznie jest poważny.
Poważny nie poważny, prawdy się nie dowiesz. W świecie króli i celebrytów, nic nie jest jednoznaczne ani biało-czarne. Poczekajmy na rozwój sytuacji. Coś mi się wydaje, że właśnie do gry wkroczyła królowa i ta partia szachów dopiero się zaczyna, wieszczy jak czarna owca Ana.
No comments:
Post a Comment